W piątek, w przeciwieństwie do przeważającej części mijającego tygodnia, dane z Polski mają szanse wpłynąć na decyzje inwestorów z GPW w większym stopniu niż informacje z zagranicy. Ekonomiści szacują, że lekkiej poprawie w sierpniu uległa zarówno sprzedaż detaliczna (konsensus prognoz mówi o wzroście o 5,2 proc. r/r po wzroście sprzed miesiąca o 3,9 proc. r/r), jak i sytuacja na rynku pracy (stopa bezrobocia spadła według ekonomistów z 11,4 proc. do 11,3 proc.). Z czysto technicznego punktu widzenia, jeżeli mielibyśmy liczyć na pobicie tegorocznych wierzchołków przez WIG20, wskazana byłaby jednak głębsza korekta cen akcji niż ok. 20 pkt, które ten indeks stracił podczas wczorajszej sesji. Przy obecnych poziomach otwieranie długiej pozycji na WIG20 nie oferuje zadowalającego stosunku potencjalnego zysku do ryzyka, ale po spadku w okolice 2430 - 2450 pkt. zakupy mogą stać się grą wartą świeczki, ponieważ w razie pogłębienia spadków (poniżej sierpniowych dołków leżących w okolicy 2380 pkt.) będzie można wycofać się z rynku z niewielką stratą.

Najciekawszym wydarzeniem piątkowej sesji w Azji była druga w ciągu tygodnia interwencja japońskiego banku centralnego w celu osłabienia jena. Co prawda władze odpowiedzialne za politykę monetarną ani przedstawiciele Ministerstwa finansów nie potwierdzili, że taka operacja miała miejsce, ale gwałtowny skok kursu jena względem dolara z poziomu 84,5 do 85,5 jena do złudzenia przypominał interwencję z 15 września. Wówczas Bank Japonii bronił kursu jena przed wzrostem także podczas sesji w Europie i USA, a na całą operację wydano 23 mld USD. Wczoraj premier Japonii spotkał się z Barack'iem Obamą, ale oficjalnie kwestie związane z walutami nie były dyskutowane.

Inwestorzy i analitycy sceptycznie oceniają szanse Japonii na trwałe utrzymanie kursu pary dolar-jen powyżej poziomu 86-87 jenów, jeśli do interwencji nie dołączą inne banki centralne, a to przy obecnym konflikcie interesów (niemal każdy bank centralny próbuje osłabić własną walutę) jest mało prawdopodobne. Po początkowym pokaźnym spadku indeks NIKKEI odbił się w górę w reakcji na osłabienie jena, ale ostatecznie kupującym akcje zabrakło determinacji i główny indeks giełdy w Tokio zakończył sesję o 1 proc. poniżej wczorajszego zamknięcia.