Największy polski ubezpieczyciel zdecydował się w dość niecodzienny sposób uzupełnić skład swojego zarządu, uszczuplonego po rezygnacji wiceprezesa Rafała Stankiewicza. PZU ogłosił otwarty konkurs, w którym każdy będzie mógł się postarać o pracę w kierownictwie spółki.

Na taki krok w 2008 r. zdecydował się inny giełdowy gigant, czyli PKO BP. Bank łączy z ubezpieczycielem największy udziałowiec, którym w obu przypadkach jest Skarb Państwa. – W czwartek spotykamy się z head-hunterami. Pomogą nam oni ułożyć krótką listę najlepszych kandydatów. Następnie pochylą się nad nią rada i zarząd. Zgodnie ze statutem to prezes wskazuje kandydata, ale myślę, że uda nam się go wybrać wspólnie – mówi Marzena Piszczek, szefowa rady nadzorczej PZU.

>>> Czytaj też: Piasecki: Państwo nie radzi sobie z zarządzaniem firmami

Podkreśla, że konkurs będzie otwarty dla wszystkich, ale wstępnej selekcji dokonają head-hunterzy. Zachętą dla kandydatów ma być atrakcyjne wynagrodzenie. W czwartek radzie nadzorczej udało się – po prawie pół roku pracy – ustalić, ile będą zarabiali członkowi zarządu PZU, którzy po wejściu na giełdę umknęli spod rygoru ustawy kominowej. Według nieoficjalnych informacji Andrzej Klesyk, prezes PZU, ma otrzymywać wynagrodzenie w wysokości 100 tys. zł miesięcznie.

Reklama

Analitycy neutralnie oceniają pomysł ogłoszenia konkursu. Jak mówi Marcin Materna z Millennium DM, spółki, w których znaczące udziały ma SP, konkursy rządzą się swoim prawami. – Najważniejsze jest to, by proces uzupełniania składu zarządu pozostał do końca transparentny – mówi analityk.

Według Andrzeja Klesyka spółka na miejsce Stankiewicza, który zajmował się likwidacją szkód i IT, będzie szukała członka zarządu ds. finansowych. Ma to być osoba z doświadczeniem w firmie giełdowej i mająca wiedzę o branży ubezpieczeniowej. Nowego wiceprezesa poznamy do końca roku. Zgodnie ze statutem PZU Dariusz Filar, członek rady nadzorczej, który został oddelegowany do zarządu, może w nim pozostać tylko przez trzy miesiące.

>>> Polecamy: Wróblewski: Nowy, etatystyczny świat

Prezes PZU chciałby przeprowadzić jeszcze kilka zmian w zarządzie. Myśli o zwiększeniu jego liczebności (obecnie składa się on z trzech osób, podczas gdy w pozostałych dużych ubezpieczycielach w Polsce jest to średnio pięć osób) i o ujednolicenie składów zarządów spółki życiowej i majątkowej. Jednak musi do tego najpierw przekonać radę. Na razie ma jej zgodę tylko na wybór wiceprezesa ds. finansowych.

Odejście związanego wiele lat z PZU Stankiewicza było szokiem dla branży ubezpieczeniowej. Tym bardziej że już 1 stycznia rozpocznie on pracę w Warcie, w której solidny zespół zarządzający buduje nowy prezes ubezpieczyciela Jarosław Parkot.

– Zarząd PZU jest firmowany przez prezesa i dopiero jego odejście mogłoby doprowadzić do zmian w postrzeganiu ubezpieczyciela przez giełdowych inwestorów – ocenia Piotr Palenik, analityk ING Securities.