W marcu zostanie wybrany nowy zarząd Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Murowanym faworytem do fotela prezesa gazowego monopolisty jest jego obecny szef Michał Szubski. W konkursie jego kandydatura jest jedyną, a do tego Szubski ma poparcie resortu skarbu.
– Zadania postawione zarządowi zostały zrealizowane, zarówno pod względem dywersyfikacji dostaw gazu, finalizacji porozumienia gazowego i uniknięcia grożącego Polsce kryzysu gazowego, jak i inwestycji – podsumowuje trzyletnią kadencję prezesa PGNiG Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu państwa.
Także analitycy pracę Szubskiego oceniają bardzo dobrze. – Zarząd przez niego kierowany był pierwszym w historii tej spółki, który tak naprawdę ją kontrolował, a firma rozwijała się szybciej niż sterowana przez jego poprzedników – twierdzi Paweł Burzyński, analityk Domu Maklerskiego BZ WBK.
Reklama

Gra czysto

Michał Szubski, zanim pod koniec grudnia przedstawił swoją kandydaturę radzie nadzorczej gazowego koncernu, długo się zastanawiał. Nie ukrywa, że wybór był trudny, ponieważ osoba zarządzająca taką firmą jak PGNiG musi stanąć przed trudnym dylematem: rodzina albo praca. – Tu nie ma miejsca na kompromis. Ciężko pogodzić te obie sfery życia – przyznaje Szubski. A wie, co mówi. Gdy prowadził wielomiesięczne negocjacje w sprawie dostaw rosyjskiego gazu, pracował niemal 24 godziny na dobę. – Mało kto zdaje sobie sprawę, z jak dużym obciążeniem psychicznym to się wiązało. Otarliśmy się naprawdę o bardzo poważny kryzys – wspomina.
Jednak to właśnie m.in. dzięki niemu udało się uniknąć niedoborów gazu, a rozmowy z Moskwą zakończyły się podpisaniem kontraktu. Nie ma wątpliwości, że to jedno z jego największych osiągnięć zawodowych. Sukcesy w pracy mają jednak swoją cenę. Gdy Szubski został prezesem, jego żona musiała zrezygnować z pracy, choć w PGNiG spędziła 10 lat.
– To była trudna decyzja, ale Michał Szubski gra czysto – przekonują osoby, które go dobrze znają. Nie chciał być podejrzewany o nepotyzm.
Szubski ukończył studia podyplomowe na kierunkach zarządzanie przedsiębiorstwem energetycznym oraz transport i dystrybucja gazu ziemnego. Z PGNiG jest związany od początku swojej kariery, od 1994 roku. Była to jego pierwsza praca. Przyszedł do niej jeszcze jako stażysta. Firmę zna od podszewki.
Ostatnie trzy lata były dla niego szczególnie intensywne. – Ruszyła budowa kopalni gazu i ropy oraz podziemnych magazynów gazu. Zwiększyliśmy środki na krajowe poszukiwania, zaktywizowaliśmy działania za granicą – wylicza.
Owoce tej pracy będą zbierane jednak dopiero w najbliższych kilku latach.
Szubski, jeśli zostanie wybrany na drugą kadencję, nie zamierza tylko spijać śmietanki. Już mówi o kolejnych wyzwaniach: zbicie cen gazu w kontrakcie jamalskim, inwestycje w energetykę, wejście na międzynarodowy rynek handlu gazem.

Szkoła przetrwania

Choć nie lubi rozgłosu, to jednak przez ostatnie dwa lata prawie nie schodził z pierwszych stron gazet. W 2009 roku wybuchł rosyjsko-ukraiński kryzys gazowy i wstrzymano dostawy do Polski, a w 2010 roku toczyły się boje o nowy kontraktu jamalski. Przetrwał te trudne momenty. – To twardy facet, który dobrze radzi sobie w trudnych warunkach – mówi jego znajomy.
Szubski jest wielkim miłośnikiem koni, potrafi kilka tygodni spędzić w siodle. W zeszłym roku jeździł po ukraińskich stepach, spał w namiocie. – Taka szkoła przetrwania – mówi Michał Szubski.