Choć nie są jeszcze znane dokładne liczby, Czeski Związek Piwowarów i Słodowni twierdzi, że ubiegły rok był najprawdopodobniej najgorszy dla sprzedaży od 1989 r. "Nasz szacunek to 12-procentowe straty" - twierdzi dyrektor organizacji, Jan Vesely. Dane dotyczą wielkich browarów. Małe zanotowały zyski. Wśród wielkich graczy wyjątkiem jest produkujący słynnego Budweisera browar z Czeskich Budziejowic; w jego przypadku nieoficjalnie mówi się o niewielkich wzrostach, dokładne wyniki spółka ogłosi w marcu.

>>>> Zobacz też: Małe browary przeżywają renesans. Polacy pokochali piwa regionalne

Jednym z głównych powodów strat - twierdzą browary - jest zeszłoroczna podwyżka akcyzy na alkohol, która cenę butelki piwa w Czechach podwyższyła o ok. 1 koronę (ok. 0,16 zł). "Dla wielu ludzi taki wzrost ceny jest oczywistą ingerencją w domowy budżet" - twierdzi Vesely. Przy tak wysokim spożyciu piwa, jakie ma miejsce w Czechach, to około 300 koron więcej rocznie w przeliczeniu na jednego obywatela. Wielkie sieci handlowe, które sprzedają tanie piwa pod własną marką, często produkowane za granicą zrezygnowały z dostaw czeskiego piwa.

Statystyki dokładnie pokazują, jak wzrósł udział piwa z zagranicy na czeskim rynku. W latach 2008 i 2009 do Czech wwieziono ok. 330 tys. hektolitrów piwa. W 2010 roku do listopada było to już 762 tysięcy hektolitrów. Większość to produkcja polska. Równocześnie spadła wartość eksportu, a mniejsi producenci zrezygnowali ze sprzedaży swych piw za granicą. Czeskie browary eksportują ok. 20 proc. swoich produktów. Czesi mniej także wydali na piwo w gospodach i restauracjach. Browary informują, że spadła również produkcja piwa beczkowego. Pod względem spożycia piwa Czechy znajdują się na pierwszym miejscu na świecie. Rocznie statystyczny mieszkaniec republiki wypija ok. 160 litrów tego napoju.

Reklama