Niemcy chcą doprowadzić do harmonizacji systemu podatkowego w Unii Europejskiej. Czy nie jest to zamach na podstawę suwerenności narodowej krajów Wspólnoty?
Systemy podatkowe w krajach Unii są pochodną historii i systemu wartości. Kraje, które należały do Imperium Brytyjskiego, jak Irlandia, Cypr czy sama Wielka Brytania, mają tradycyjnie o wiele niższy udział dochodów fiskalnych w PKB niż państwa, które po II wojnie światowej postawiły na rozbudowę systemu opiekuńczego, jak Szwecja czy Niemcy. W pierwszym przypadku priorytetem jest zdynamizowanie inicjatywy obywateli, w drugim utrwalenie pokoju społecznego. Jednak suwerenność i w tym przypadku ma swoje granice. Niezależnie od starań Unii i tak stopniowo następuje spłaszczenie różnic w systemach podatkowych w UE.
W jaki sposób?
Reklama
Niemal wszystkie kraje Unii Europejskiej od dobrych kilku lat systematycznie ograniczają wysokość podatków. Najlepszym przykładem jest Szwecja, gdzie jeszcze na początku XXI w. udział dochodów fiskalnych w gospodarce osiągnął najwyższy poziom na świecie – wpływy z podatków stanowiły prawie 52 proc. PKB. Od tego czasu jednak nowy, konserwatywny rząd obciął dochody z podatków aż o 5 punktów procentowych PKB. Mniej ostre cięcia przeprowadziły w tym czasie także Niemcy. Ale ponieważ tu podatki nigdy nie były tak wysokie, więc nawet przy tych skromniejszych reformach udział dochodów fiskalnych w PKB już tylko w niewielkim stopniu przekracza stan w Polsce, kraju, który znajduje się na dorobku.
Dlaczego wszyscy tną podatki? Przecież Szwedzi czy Niemcy w zamian za daninę składaną fiskusowi sporo otrzymują od państwa: doskonałą infrastrukturę, świetne szkoły, opiekę zdrowotną.
Wszystko jest kwestią ceny. Szwedzi w pewnym momencie zdali sobie sprawę, że oddają państwu większość swoich dochodów, a w zamian otrzymują usługi, które pozostawiają sporo do życzenia. Muszą często stać w kolejkach do lekarza czy posyłać dzieci do szkół, których poziom nie zachwyca. Okazuje się, że z powodu biurokracji państwo jest zwykle o wiele mniej efektywne niż podmioty prywatne.
Ale mamy też drugi powód dążenia do obniżenia podatków. Okazało się, że szwedzka gospodarka coraz bardziej pozostawała w tyle za innymi krajami europejskimi, bo ludzie tracili motywację do pracy, a firmy często przenosiły produkcję za granicę. Dodatkowo coraz większym wyzwaniem dla Szwecji okazała się konkurencja z Azji Południowo-Wschodniej, przede wszystkim Chin, gdzie podatki są stosunkowo niskie, choć skomplikowane. Tak więc suwerenność narodowa w sprawach podatkowych ma ograniczenia. Ustalając wysokość podatków od dochodów firm, nie można abstrahować od tego, na jakim poziomie są te same podatki w innych krajach.
Czy postkomunistyczne kraje Europy Środkowej wciąż stanowią odrębną grupę w ramach Unii, biorąc pod uwagę strukturę i wysokość podatków?
Tak, i to się nasila. W ostatnich latach coraz więcej z nich zdecydowało się na radykalną reformę systemu podatkowego, często optując za podatkiem liniowym na bardzo niskim poziomie. W 2008 r. Bułgaria wprowadziła taki podatek od dochodów osobistych na poziomie zaledwie 10 proc., a Czechy – 15 proc. Tym samym tropem poszły Węgry (16 proc.), Rumunia (16 proc.), Estonia (18 proc.), Słowacja (19 proc.). Litwa (24 proc.) i Łotwa (25 proc.). To reformy, które jeszcze niedawno były zupełnie nie do pomyślenia. W końcu najwyższa stawka podatkowa w Niemczech wynosi wciąż 45 proc., w Belgii 50 proc. a w Holandii 52 proc.
Jak jednak można było wprowadzać tak radykalne obniżenie podatków w środku kryzysu? W końcu wiele z tych państw jest bardzo zadłużonych i będzie musiało z czegoś spłacić zobowiązania.
Obniżenie podatków przy jednoczesnym zwiększeniu łącznych dochodów fiskalnych jest możliwe. Udowodniła to Rosja, która w 2001 r. wprowadziła niski (13 proc.) podatek liniowy. Już w następnym roku dochody państwa wzrosły, a nie spadły. Większość przedsiębiorców zdecydowała się wyjść z szarej strefy i zalegalizować biznes. Wielu ludzi, którzy czuli się do tej pory przytłoczeni obciążeniami fiskalnymi, założyło własne firmy. Podobne skutki miałoby obniżenie podatków w krajach Unii, bo choć szara strefa jest tu o wiele mniejsza niż w Rosji, to apatia społeczna porównywalna.
Dlaczego nowe kraje członkowskie Unii zdecydowały się na wprowadzenie podatku liniowego?
To kraje, w których system państwa opiekuńczego jest o wiele skromniejszy niż na Zachodzie. Znacznie łatwiej więc odciąć się od dawnych przyzwyczajeń – dom jest o wiele mniej zagracony starymi meblami, a ludzie zdają sobie sprawę, że muszą przede wszystkim liczyć na samych siebie, a nie na rząd. Widzimy tam też szeroką akceptację społeczną dla nadzwyczajnych kroków, aby wyjść z zapaści cywilizacyjnej odziedziczonej po komunizmie.
Czy zmiana systemu podatkowego mogłaby także zmienić zachowanie ludzi w zachodniej Europie?
Zdecydowanie tak. I mamy na to dowody. W Szwecji jeszcze w latach 70. większość kobiet zostawała w domu. Wszystko zmieniło się, gdy rząd wprowadził bardzo hojne ulgi podatkowe dla małżeństw, w których kobieta i mężczyzna zarabiają. W ciągu kilku lat niemal wszystkie kobiety zaczęły pracować. I dziś ta równość w miejscu pracy wydaje się integralną częścią szwedzkiej cywilizacji, niezależnie od tego, jakie są reguły podatkowe. Wprowadzenie systemu fiskalnego, który promuje przedsiębiorczość i pracę na swoim, z pewnością w podobny sposób zmieniłoby wartości społeczne.
Przez pakt o konkurencyjności Niemcy starają się narzucić własny model podatkowy innym krajom Unii. Czy będzie to wersja państwa opiekuńczego?
Niemcy są w połowie drogi. W wyniku reform, które przeszło 10 lat temu zainicjował kanclerz Gerhard Schroeder, podatki od zysku przedsiębiorstw zostały znacząco obniżone, podobnie jak cały udział wydatków państwa w gospodarce. Z drugiej jednak strony Niemcy wciąż pozostają krajem, w którym opodatkowanie pensji należy do najwyższych w całej Europie. To nie do utrzymania.
ikona lupy />
BIO: Bjoern Tarras-Wahlberg jest prezesem World Taxpayers Associations Fot. Materiały prasowe / DGP