Jednak później, pod wpływem słabych danych makro ze Stanów, WIG20 stracił ok. 20 punktów i ostatecznie zamknął się na ponad 0,7-proc. minusie.

„Nastroje na rynkach finansowych już w środę były nienajlepsze, a w czwartek już od rana na inwestorów spadały złe informacje makro i to ze wszystkich stron świata" - poinformował analityk Open Finance Roman Przasnyski. Dodał, że dotyczyło to m.in. gospodarki japońskiej i chińskiej. „Mniejsza niż oczekiwano była nadwyżka handlowa Niemiec, a agencja Moody's obniżyła rating Hiszpanii" - uzupełnił.

Także większy niż prognozowano był deficyt amerykańskiego handlu zagranicznego, a liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znów zbliżyła się do 400 tys., o ponad 20 tys. przewyższając oczekiwania, ale dane te zostały opublikowane dopiero po godzinie 14.

„W tych warunkach trudno było się spodziewać optymizmu na giełdach, więc w Warszawie indeksy zaczęły dzień od spadku po około 0,3 proc., a w ciągu pierwszej godziny WIG20 spadł w okolice 2.760 punktów" – zaznaczył analityk. Jednak później, do publikacji danych zza oceanu, udało mu się niemal dotrzeć do 2.780 punktów, czyli do poziomu środowego zamknięcia.

Reklama

„To jednak był szczyt możliwości byków. I tak wskaźnik naszych blue chipów trzymał się wyjątkowo dzielnie na tle pozostałych parkietów europejskich. Po rozczarowujących informacjach ze Stanów Zjednoczonych, WIG20 zaczął się energicznie kierować w stronę porannego minimum i przekroczył tą wartość" – podsumował analityk.

Ostatecznie na zamknięciu sesji WIG20 stracił 0,72 proc. i wyniósł 2.760,25 pkt. WIG stracił 0,67 proc. i wyniósł 47.929,59 pkt. Obroty na całym rynku przekroczyły 900 mln zł.