W środę po południu ceny złota, srebra i ropy naftowej przebiły ostatnie lokalne szczyty. Narastają obawy przed stabilnością ożywienia gospodarczego w USA, a mocne euro pogarsza konkurencyjność eksporterów ze strefy euro.

Wśród bieżących danych makroekonomicznych, zarówno w przypadku polskich, jak i zagranicznych publikacji, można było w środę odnaleźć pozytywne i negatywne sygnały. Największym rozczarowaniem były dane z amerykańskiego rynku nieruchomości, ponieważ sprzedaż domów na rynku pierwotnym po spadku z 301 tys. do 250 tys. domów (w ujęciu annualizowanym) osiągnęła w lutym najniższy w historii poziom. Nie można jednak powiedzieć, by inwestorzy z rynków akcji panicznie zareagowali na tę wiadomość, bo główne indeksy z Wall Street rozpoczęły sesję od spadków o ok. 0,5 proc. i po kilku kwadransach zbliżyły się do poziomów z wczorajszych notowań.

Uwaga inwestorów z USA z kilku powodów koncentrowała się na w środę na bankach. Instytucje, które nie przetrwałyby kryzysu bez wsparcia państwa sygnalizują, że są już znakomitej kondycji finansowej - AIG chce za ponad 15 mld USD odkupić od Fed portfel papierów wartościowych, określanych potocznie jako “toksyczne”. Jest to szczególnie warte uwagi w kontekście dzisiejszych danych z rynku nieruchomości, ponieważ w ubiegłym miesiącu nieruchomości w Stanach były najtańsze od 1993 r. Z kolei Bank of America zaproponował wypłatę wyższej dywidendy, ale Fed potępił ten pomysł, co prawdopodobnie miało również związek z rynkiem nieruchomości (pod koniec 2010 r. BoA z powodu formalnych niejasności wstrzymał proces przejmowania nieruchomości od kredytobiorców). W ciągu ostatnich kilku dni o podwyższeniu dywidend dla swoich udziałowców informowały m.in. banki JPMorgan Chase, Wells Fargo oraz Citigroup.

Wracając do danych makroekonomicznych, w luty w Polsce znacznie silniej niż oczekiwali ekonomiści wzrosła sprzedaż detaliczna (o 12,2 proc. r/r wobec prognoz na poziomie 7,5 proc. r/r i styczniowego wzrostu o 5,8 proc. r/r). Z drugiej strony, pogorszyła się sytuacja na rynku pracy - stopa bezrobocia wzrosła do 13,2 proc. z 13 proc. w styczniu. Na rynku walutowym złoty w dalszym stopniu bardzo wiernie odzwierciedla zachowanie kursu euro względem dolara, a że w środę, przed poznaniem decyzji portugalskiego parlamentu w sprawie kluczowego pakietu reform budżetowych, na tej parze obserwowaliśmy dość silną korektę (euro potaniało z 1,42 USD do ok. 1,41 USD), to nasza waluta również się osłabiła w stosunku do amerykańskiej. Dolar podrożał o ok. 3 grosze do 2,86 PLN, natomiast kursy euro i franka nie uległy istotnej zmianie. Euro wyceniano po południu na 4,03 PLN, a franka na ok. 3,13 PLN.

Reklama

Na rynkach surowcowych ropa była najdroższa od września 2008 r. (106 USD za baryłkę), a główne metale szlachetne przebiły niedawne “sufity” i osiągnęły wieloletnie rekordy cenowe - uncja złota kosztowała ok. 1440 USD, za uncję srebra płacono 37 USD. Mimo umocnienia dolara, co z reguły jest czynnikiem sprzyjającym spadkom cen surowców, w środę o ponad 2 proc. w górę poszła cena miedzi. Gaz ziemny, którego największym importerem przed trzęsieniem ziemi i problemami z elektrowniami atomowymi była Japonia, podobnie jak ropa, był dziś najdroższy od ponad dwóch lat.

Na GPW po bardzo sennej sesji przy niewielkich obrotach WIG20 zakończył dzień na tym samym poziomie, co dzień wcześniej.