Wystarczy trafić na odpowiednie złoże i wnet inwestor może wzorem arabskiego szejka pławić się w luksusie. Trzeba się złoża doszukać, a następnie wyeksploatować je i sprzedać. Nie ma w tej sprawie na świecie wolnej amerykanki. Najpierw inwestor musi ugadać się z rządem, na jakich zasadach będzie miał prawo się wzbogacić.

W Polsce, mimo że o gazie słyszymy od dłuższego czasu, zasady, według których można zamienić gaz w złoto, nie są jasne. Nie na skutek obiektywnych trudności, lecz tylko z powodu niemożności premiera w przymuszeniu własnych ministrów do ugadania się w sprawie bezpośrednio dotyczącej bezpieczeństwa kraju. Uff, długie zdanie, ale sprawa ważna!

Od miesięcy trwa już spór pomiędzy Ministerstwem Skarbu a Ministerstwem Środowiska o to, jak będzie ostatecznie „operował” Narodowy Operator Kopalin Energetycznych. Sprawa istotna, bo NOKE ma być jednym z udziałowców koncesji udzielanych na wydobycie, a więc organem czuwającym na straży interesu państwa w przemyśle łupkowym. Obie strony oczywiście solennie zapewniają, że zależy im na jak najszybszym wydobyciu, i różnią się tylko w szczegółach. Zgadzają się nawet co do tego, jak powinny być dzielone zyski NOKE – 40 proc. trafi do Funduszu Rezerwy Demograficznej, a reszta na inwestycje NOKE. Ale ustawy łupkowej jak nie było, tak nie ma.

Jak to zwykle w polityce bywa, spór toczy się o kontrolę nad nowo utworzonym podmiotem. Ministerstwo Skarbu uważa naturalnie, że to jemu należy się ten przywilej, natomiast resort środowiska, że pośrednią pieczę nad NOKE powinny sprawować Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Reklama

Już wiemy, że obietnica rządu, jakoby ustawa łupkowa miała na pewno zostać przyjęta do końca roku, nie zostanie zrealizowana. W ten sposób sztandarowy projekt zarówno Polski, jak i Platformy Obywatelskiej zostaje osłabiony na własne życzenie rządzących. Panie premierze, nadszedł czas zrobić jednak trochę polityki.