Początek nowego kwartału przypadł na koniec tygodnia, w którym WIG20 po raz pierwszy od kilku miesięcy dał inwestorom nadzieję, że istnieje szansa na wybicie się z trwającego trendu bocznego.



Już pierwsze takty piątkowej sesji pokazały, że czwartkowe wzrosty i zamknięcie na maksimach były tylko zapowiedzią kolejnej fali popytu. W Warszawie, podobnie jak na pozostałych europejskich parkietach, indeksy notowały zwyżki, ale wszyscy z ostatecznymi rozstrzygnięciami czekali na popołudniową publikację amerykańskich danych z rynku pracy.

Danych makro o mniejszym kalibrze było jednak zdecydowanie więcej. Indeks PMI dla polskiego przemysłu był lepszy od prognoz i wzrósł do 54,8 pkt., co jest zapowiedzią lepszego odczytu produkcji przemysłowej w kraju za marzec. Ponadto ten sam wskaźnik, ale już dla niemieckiego przemysłu utrzymał się na poziomie 60,9 pkt., czyli nadal bardzo wysoko zapowiadając dobry kwartał dla produkcji w całej strefie euro. Jedynie analogiczne dane dla Wielkiej Brytanii rozczarowały pokazując spadek produkcyjnego PMI do 57,1 pkt. Tamtejsza gospodarka w czwartym kwartale 2010 skurczyła się, więc spadek jest częściowo zrozumiały, ale wskaźnik nadal utrzymuje się wyraźnie powyżej bariery 50 pkt., która oznaczałaby recesję. Wszystkie te raporty przez rynek były przyjmowane marazmem i obojętnością. Siłę byków obudził dopiero najważniejszy dziś raport, czyli dane z amerykańskiego rynku pracy. W zasadzie wszystko w nim wspierało popyt. Stopa bezrobocia spadła o 0,1 proc. do 8,8 proc., a co ważniejsze zatrudnienie w sektorze pozarolniczym zwiększyło się o 216 tysięcy. Rynkom przede wszystkim spodobało się, że sektor prywatny dodał aż 230 tysięcy nowych miejsc pracy z czego głównie w usługach, edukacji i lecznictwie. Wydaje się, że oznacza to odbudowujący się amerykanki rynek pracy. Już tylko taki komunikat w zupełności wystarczyłby jako argument z kupnem akcji, ale ostatnią informacją z USA był indeks ISM dla przemysłu, którego wartość była zgodna z oczekiwaniami i wyniosła 61 pkt. To również zapowiedz dobrego miesiąca dla produkcji, chociaż akurat ten odczyt nie powinien dziwić, ponieważ mający z nim dużą korelację czwartkowy indeks Chicago PMI również był zgodny z prognozami.

Reklama

Miks dobrej atmosfery i świetnych danych wygenerował taką dawkę optymizmu, że WIG20 na rosnącym obrocie poprawiał rekord za rekordem i zakończył ponad 2 proc. wzrostem. Zwyżka jest tym bardziej wiarygodna, że nie sprawił jej jeden sektor, ale ogólna dobra postawa finansów, surowców i telekomunikacji. Tym samym wyjście z trendu bocznego można uznać za dokonane, a celem indeksu w najbliższej perspektywie będzie być pułap 2950 pkt. Przy powracającym sentymencie zachodnich graczy do naszego rynku ta droga nie powinna zając dużo czasu.