W 2008 roku firma Dubai World budująca rajskie osiedle na sztucznych wyspach popadła w kłopoty finansowe i na koniec roku jej zadłużenie wyniosło 59 mld dolarów. W ciągu dnia wyceny CDS-ów wzrosły dwukrotnie osiągając poziom 655 punktów bazowych. Wówczas bankructwo tej firmy pogrążyłoby gospodarkę całego emiratu i miałoby negatywny wpływ na gospodarkę światową. Dubaj generuje 40 proc. PKB Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Tymczasem coraz gorzej dzieje się na naszym kontynencie w regionie Morza Śródziemnego. Agencja ratingowa Moody’s obniżyła rating Grecji z B1 do Caa1, czyli do poziomu, jaki ma Kuba. CDS-y dla długu kraju będącego kolebką europejskiej cywilizacji są dziś wyceniane na 1467 pb, o 300 pb więcej niż dla Wenezueli – podała PAP. Zatem dziś bardziej ryzykowny jest dług kraju będącego członkiem Unii Europejskiej niż państwa z Ameryki Południowej. Oznacza to dla Greków ogromne trudności w uzyskaniu pomocy i wzrost kosztu obsługi zadłużenia.

Można zadać sobie pytanie o sens trwania Grecji w Strefie Euro. Konieczność zaciskania pasa może znów doprowadzić do zamieszek na ulicach Aten i w pewnym momencie sytuacji nie będzie można już opanować. Podczas wakacji możemy być świadkami wydarzeń rodem z Afryki Północnej a tego Strefie Euro nie potrzeba. Utrzymywanie za wszelką cenę bankruta nie ma sensu i w efekcie przyniesie mu większą szkodę, niż pozwolenie na jego upadłość.

Od ostatniego kryzysu żaden problem współczesnego świata finansów nie został rozwiązany. Na rynku funkcjonują instrumenty pochodne, które były jednymi ze sprawców kryzysu. Jak szacuje legendarny inwestor Mark Mobius z firmy Templeton, wartość światowego rynku instrumentów pochodnych stanowi dziesięciokrotność dochodu narodowego wszystkich krajów. Taka dźwignia będzie zawsze chwiać systemami finansowymi i gospodarkami a ludzie będą zadawać sobie pytanie, dlaczego w tak szybkim tempie rosną ceny. Realna gospodarka jest niszczona przez świat wirtualnych inwestycji na rynkach derywatów, które nie ujawniają prawdziwej wartości towarów lecz służą spekulacji, która nie przynosi nikomu korzyści z wyjątkiem spekulujących. W takiej sytuacji jedyną ostoją są aktywa powszechnie uważane za bezpieczne, czyli złoto i srebro. Rozwój sytuacji na świecie będzie windować ich ceny w górę do poziomów dotychczas uważanych za nierealne. Kto więc ulokował oszczędności w złoto lub srebro ochroni je przed skutkami przyszłych kataklizmów finansowych.

Reklama