Teoretycznie wszyscy zgadzają się, co do tego, że Grecji należy pomóc, gdyż radykalna opcja w postaci częściowej restrukturyzacji długu, nie wchodzi obecnie w grę. Wszystko jak zwykle rozbija się o szczegóły. Wpierw misja kontrolna „trójki”, czyli przedstawicieli MFW, KE i ECB w Atenach, miała przedstawić dość negatywne wnioski na temat tego, co Grecy zrobili do tej pory. Na tej bazie spekulowano przecież, że MFW nie wypłaci Grekom kolejnej transzy pomocy w czerwcu. Pod naciskiem opinii publicznej, zdecydowano się przedstawić Atenom ultimatum. To konieczność przeprowadzenia kolejnych radykalnych reform, na które grecki rząd się zgodził. Mamy, zatem zapowiedź kolejnych oszczędności, a także powszechną prywatyzację państwowego majątku. W efekcie raport „trójki” wyglądał już nieco bardziej optymistycznie, chociaż wyrażano w nim głównie „nadzieje”. Dla rynku ważne jest jednak to, iż nieoficjalnie sugerowano w nim wypłatę 5 transzy pomocy dla Grecji dopiero na początku lipca. To najpewniej ukłon w stronę MFW, który sugerował, iż pomoże Grekom, ale po tym jak przyjęta zostanie kolejna warunkowa pula idącej w dziesiątki miliardów pomocy. Z nieoficjalnych doniesień, jakie napłynęły w czwartek, wynika, iż mówi się już o 120 mld EUR. Połowę z tej kwoty wyasygnują MFW i UE, 30 mld EUR zostanie pozyskane z wyprzedaży greckiego majątku, a pozostałe 30 mld EUR będzie wkładem inwestorów prywatnych. I właśnie o tą ostatnią kwestię toczy się coraz większy spór. Pierwotnie uważano, iż ich udział powinien być dobrowolny. Jednak zdaniem Niemiec, takie postawienie sprawy może sprawić, iż będzie to fikcja (co jakoś za bardzo nie dziwi), stąd też postulaty, aby zmusić prywatnych inwestorów do wyrażenia zgody na czasowe zrolowanie długu – pada tutaj termin 7 lat. To jednak cały czas spotyka się ze sprzeciwem Europejskiego Banku Centralnego, który uważa, iż będzie to już pewna forma restrukturyzacji długu i tym samym nie będzie mógł on honorować greckich obligacji, jako zabezpieczenia pod finansowanie dla tamtejszych banków. Obie strony wydają się upierać przy swoich racjach, a czas nieubłaganie biegnie – 20 czerwca Eurogrupa powinna zatwierdzić nowy plan dla Grecji, który później zostanie już formalnie „zaklepany” na szczycie UE w dniu 24 czerwca. Czy się uda? Najpewniej znów będzie nerwowo, na czym najbardziej ucierpią notowania euro. Tym samym nie dziwi dlaczego notowania euro idą w dół, pomimo zapowiedzi podwyższenia stóp procentowych przez ECB w lipcu. Niemniej równie ciekawa jest teza, jakoby ECB mógł się później nieco wstrzymać z podwyżkami – ze słów następcy Tricheta, Mario Draghiego wynika, iż jest on bardziej ostrożny z zacieśnianiem polityki.

To jednak nie tylko Grecja będzie w najbliższym czasie ważyć na globalnych nastrojach. Równolegle do niej mamy drugi wątek, który może być znacznie ważniejszy – w ostatnich komentarzach tygodniowych wspominałem o fatalnych danych z USA, a także o tym, że inwestorzy mogą się „zdenerwować”, jeżeli okaże się, że FED będzie unikał deklaracji o możliwym programie QE3. Tymczasem Ben Bernanke stwierdził ostatnio, że spowolnienie jest przejściowe i w drugiej połowie roku będzie już lepiej. Rynek to kupi, jak zobaczy lepsze dane – w najbliższych dniach mamy kluczowe odczyty. Jak rozczarują, to na giełdach będzie jeszcze gorzej, a dolar znów będzie błyszczał…

Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl.

Reklama