Działania, które podjął UBS w czasie kryzysu finansowego doprowadziły nie tylko do masowego odejścia klientów. Bank podważył też wiarygodność szwajcarskiej prywatnej bankowości. Szwajcarscy, amerykańscy i brytyjscy bankierzy twierdzą, że bogaci klienci z krajów wschodzących potrzebują porady oraz obsługi bliżej ich domu.

Rzeczywiście, jeśli przychody z zarządzania azjatyckim bogactwem wzrosną zgodnie z oczekiwaniami o 20 proc. w tym roku (a to dwa razy tak szybko jak w gospodarkach już rozwiniętych), to Singapur mógłby stać się wiodącym centrum zarządzania bogactwem do 2013 roku, szacuje PwC. Zazwyczaj zarządzający majątkiem w Europie próbowali obwarować się, otwierając placówki w Azji, by zdobyć portfele chińskich oraz indyjskich przedsiębiorców.

Poza wabikiem, jakim jest azjatyckie bogactwo, są jeszcze inne powody, dla których banki patrzą na wschód. Włamania która mają nadzorować przepływy gotówki są znacznie rzadsze w Azji. Poza tym łatwiej zdobyć dodatkowe prowizje, które też są wyższe. Na świecie zarządzający bogactwem zarabiają średnio 72 punktów bazowych brutto na aktywach i ich dochody mają urosnąć o sześć puntów bazowych przez następne dwa lata.

Reklama

Banki będą coraz chętniej rozwijać zarządzanie majątkiem według standardów w kapitałowych Basel III. Ale banki mają problem z zarządzaniem swoimi własnymi kosztami. Niemal trzy czwarte z 275 instytucji przebadanych w ankiecie ma wskaźnik kosztowy do zysku wyższy niż 60 proc. Średnia dla sektora bankowego to 71 proc. Główny nakład kapitałowy jest trudniejszy do kontrolowania w Azji. Banki w Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii mogą korzystać z doświadczenia. Ekspansja na wschód oznaczała albo drogie szkolenia albo kosztowne kłusownictwo. Korzyści z takiej ekspansji mogą być ogromne, ale wejście na wschód ma swoją cenę.