Najmniejszy z tej trójki jest 3Legs Resources, który chce zadebiutować na rynku AIM. Jego deklaracja jest jednak znacząca, ponieważ pokazuje, że inwestorzy wspierają poszukiwania niekonwencjonalnych źródeł gazu w Europie.
Kierowana przez Tima Eggara, byłego ministra energetyki w brytyjskim rządzie konserwatystów, 3Legs Resources pozyskała 62,5 mln funtów (101 mln dol.). Środki te zostaną przeznaczone na eksploatację licencji na wspólne z ConocoPhillips poszukiwanie gazu łupkowego w północnej Polsce.
Zwolennicy eksploatacji gazu łupkowego wierzą, że może on zrewolucjonizować rynek europejski. Według tegorocznego raportu amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej (IEA) możliwe technicznie do wydobycia zasoby w Europie wynoszą 624 bln stóp sześciennych wobec 862 bln stóp sześciennych w USA.
Takie złoża mogłyby pokryć europejski popyt na gaz na przynajmniej 60 lat, wynika z raportu Europejskiego Centrum Bezpieczeństwa Energetycznego.
Reklama
Jednak rynkowy debiut 3Legs Resources przypada na niepewny czas dla branży. Rządy i organy nadzoru zaczęły się bowiem obawiać wpływu technologii używanej do uwalniania gazu na środowisko.

Czytaj też: Eksperci: Gaz łupkowy zmieni reguły gry w Europie

W czerwcu Senat, wyższa izba francuskiego parlamentu, przyjął ustawę zakazującą stosowania przy wydobyciu gazu technologii rozbijania hydraulicznego zwanej frackingiem. Proces ten polega na wpompowywaniu pod wysokim ciśnieniem wody, piasku i chemikaliów w skały łupkowe w celu uwolnienia gazu ukrytego tysiące metrów pod ziemią.
Raport naukowców z Duke University w Karolinie Północnej, opublikowany w tym roku, pokazuje, że woda z jednego z regionów Pensylwanii, gdzie wydobywano surowiec z łupków, zawierała średnio 17 razy więcej gazu niż na obszarach, gdzie nie prowadzono odwiertów.
Raport zakwestionowano, ale niektóre dane branżowe potwierdzają, że źle realizowana eksploatacja może spowodować wycieki gazu do wód gruntowych. Opracowanie z Duke dało również branży pewne wsparcie, ponieważ nie znalazło dowodów, że chemikalia używane przy frackingu – pompowane głęboko pod ziemię – przeciekają do wód gruntowych, które są położone znacznie płyciej.
Rząd francuski tymczasowo zawiesił eksploatację ropy i gazu ze złóż łupkowych. W Wielkiej Brytanii Cuadrilla Resources, pierwsza firma, która zaczęła wydobywać gaz łupkowy, wstrzymała wykorzystywanie frackingu do czasu wyjaśnienia przez brytyjski urząd geologiczny potencjalnego związku między jej działalnością a dwoma niewielkimi trzęsieniami ziemi w pobliżu Blackpool.
Z kolei Petr Clutterbuck, prezes 3Legs Resources, argumentuje, że przyszłość gazu łupkowego w Europie zależy od tego, z perspektywy jakiego kraju się patrzy. Zwraca uwagę, że Polska ma inne podejście, jako że kraj ten chce się uwolnić od zależności energetycznej od Rosji.
Z kolei niemiecki rząd niedawno ogłosił, że do 2022 r. stopniowo wygasi reaktory atomowe. Ten kraj będzie musiał więc podjąć decyzję, jak załatać powstałą w ten sposób lukę w podaży energii. Wielu analityków uważa, że Niemcy postawią na gaz ziemny, w tym gaz łupkowy.
Niemniej jednak firmy w Europie stoją przed innymi przeszkodami utrudniającymi wydobycie gazu. W przeciwieństwie do USA, gdzie do właściciela ziemi należą ukryte pod nią zasoby, w większości krajów europejskich to państwo ma prawa do surowców i opłat z ich eksploatacji. To nie zachęca właścicieli gruntów do zezwalania na odwierty na swoim terenie.
Fatih Britol, główny ekonomista Międzynarodowej Agencji Energetyki (IEA), stwierdził, że jeżeli firmy chcą się doczekać złotego wieku eksploatacji gazu ziemnego, muszą najpierw wypracować złote standardy rozwijania niekonwencjonalnych złóż.