Dla porównania, w sierpniu wydatki rządu Stanów Zjednoczonych wzrosną o 134 mld (to więcej niż cały niespłacony dług rządu Filipin w wysokości 121 mld dolarów).

Kraje rynków wschodzących będą przyglądać się rozmowom o kryzysie w USA oraz w strefie euro z ogromnym zainteresowaniem. Wiele z nich jest pod presją z powodu podniesienia kosztów dotacji oraz nieregularnych przychodów. Ale inaczej niż w większości krajów rozwiniętych, mogą wybrnąć z tych podwyżek. Opłaty naliczone przy usprawnianiu chińskiego systemu bankowego spadły z 55 procent PKB do 10 procent w ubiegłym roku.

>>> Czytaj też: Wschodzące imperia. Więcej słabości niż atutów państw BRIC

Po drugie, wiele krajów rozwijających się może poszerzyć swoje bazy przychodów poprzez sprywatyzowanie majątku państwowego, wyciągając większe dywidendy z państwowych spółek albo ściągając bardziej sumiennie podatki.

>>> Czytaj też: Nowy azjatycki tygrys - gospodarka Filipin wystrzeliła w górę

Ponadto, kraje rozwijające się są znacznie mniej narażone na straty z tytułu świadczeń dla emerytów czy dodatkowych korzyści dla urzędników państwowych. Jak szacuje MFW, kraje rozwijające się z grupy G20 obetną deficyty budżetowe o jedną czwartą w tym roku do średnio 2,7 procent PKB, podczas gdy kraje rozwinięte grupy G20 będą mogły obciąć go o 6 proc. do 7,5 procent PKB.

Purisima powinien spać spokojnie. Nawet pozwalając na przysłowiowe bicie piany na rynku, lepiej jest jeśli w ochronie przed bankructwem rating BB dla Filipin kosztuje o jedną trzecią mniej niż bankructwo Belgii o ratingu AA, bez względu na to, co mówią agencje.

ikona lupy />
Flagi krajów BRIC For. Shutterstock / ShutterStock