W ich ocenie WIG powinien zanotować lekką korektę odrobić nieco straty na koniec roku. „W trzecim kwartale WIG spadł o ponad 20 proc. Wydaje się, że czwarty kwartał powinien przynieść odreagowanie, ale tak wiele dzieje się na świecie, że prognozowanie jest bardzo trudne. Około 10 proc. w górę od obecnych poziomów wydaje się możliwe i wówczas moglibyśmy zakończyć ten rok z 10-proc. stratą"- powiedział dziennikarzom dyrektor zespołu zarządzania instrumentami udziałowymi Michał Kopiczyński .

>>> Czytaj też: Czy to początek końca gigantów z Wall Street?

W jego ocenie nie ma uzasadnień, płynących z gospodarki dla tak dużych, jak w III kw. spadków na rynku akcji. „One były za duże i za mocne. Akcje rozjechały się z fundamentami i emocje biorą górę. Spodziewamy się więc korekty, ale na razie mamy nastawienie neutralne dla rynku akcji"- powiedział Kopiczyński. Wobec niepewności co do dalszego rozwoju sytuacji w gospodarce ING IM obniżyło prognozę wzrostu zysków spółek do 25 proc. wobec 34 proc. w całym 2011 r. W ocenie zarządzających w przyszłym roku zyski spółek będą rosły wolniej – zysk operacyjny będzie się poprawiał, natomiast zabraknie zdarzeń jednorazowych, które mogłyby wpłynąć na poprawę wyników.

>>> Czytaj też: Polski rating zagrożony. Moody's uderzył w złotówkę

Reklama

„To, co jest krzepiące to wyceny spółek, które są na bardzo niskich poziomach zarówno jeśli chodzi o wycenę majątku, jak i wskaźnika ceny do zysku. Dlatego widać na rynku wiele transakcji odkupu akcji własnych, dokonywanych przez spółki i kadrę menedżerską"- podkreślił Kopiczyński.

Zarządzający ING IM uważają, że w odróżnieniu od rynku akcji, rynek dłużny był łatwiejszy do przewidzenia, choć trwająca hossa na polskich obligacjach została tymczasowo wyhamowana przez wzrost awersji do ryzyka. Po korekcie, obligacje mają potencjał wzrostowy. Może im sprzyjać perspektywa obniżek stóp procentowych w II kw. 2012 r. oraz lepsze niż planowano wykonanie budżetu.

„Możemy być optymistyczni. Stopy zwrotu mogą być wyższe, niż w 2011 roku, przy założeniu pozytywnego scenariusza dla rynku europejskiego. Po stronie ryzyk największym zagrożeniem wydaje się nagła ucieczka inwestorów zagranicznych z rynku polskiego przy dalszym możliwym osłabianiu się złotego"- powiedział dyrektor zespołu instrumentów dłużnych Krzysztof Kożuchowski.

W ocenie zarządzających ING IM, globalne spowolnienie i obawy o wystąpienie recesji w Europie spowodują spadek wzrostu PKB w przyszłym roku, ale nie będzie on tak głęboki jak w 2009 r. „Spodziewamy się, że Polska w 2012 roku nie uniknie spowolnienia, jednak wzrost PKB na poziomie blisko 3 proc. i tak będzie nas wyróżniał pozytywnie na tle innych krajów w Europie. Dopóki jest wzrost niepewności co do sytuacji w bankach europejskich, będziemy obserwować ostrożniejsze podejście do rynku polskiego. To, co nas martwi to spadek indeksów PMI, zbyt silne zacieśnienie fiskalne i głębsza, niż oczekiwana recesja w Europie"- powiedział Kopiczyński.

Wśród pozytywów Kopiczyński wymienił stabilny popyt konsumpcyjny, wspierany przez wzrost wynagrodzeń oraz Euro 2012 oraz inwestycje prywatne, które powinny utrzymać się na podobnym poziomie, co w 2011 r.