Na szczycie strefy euro w Brukseli w nocy ze środy na czwartek ustalono, że grecki dług zmniejszy się o 100 mld euro, z obecnych 350 mld, dzięki zgodzie banków na poniesienie strat w wysokości 50 proc. wartości greckich obligacji. Jak podkreślał na konferencji prasowej przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, chodzi o doprowadzenie Grecji na taką ścieżkę, by do 2020 roku obniżyła swój dług publiczny do 120 proc. PKB z obecnych 162 proc.

"To będzie dla nas nowy punkt wyjścia, ale musimy kontynuować pracę" - podkreślił szef greckiego rządu Jeorjos Papandreu na briefingu po zakończeniu szczytu.

>>> Polecamy: Decyzja eurostrefy to nie nowość, władza od zawsze psuła pieniądze

Informacja o porozumieniu wywołała znaczną poprawę nastrojów, m.in. na europejskich giełdach, gdzie główne indeksy zyskiwały od otwarcia sesji. Niemiecki DAX i francuski CAC 40 zyskiwały w ciągu dnia ponad 5 proc. Na wartości zyskiwały też waluty rynków wschodzących, m.in. złoty.

Reklama

Kanclerz Niemiec Angela Merkel oceniła w czwartek, że strefa euro spełniła oczekiwania i zrobiła to, co należało dla wspólnej waluty, dochodząc do porozumienia w sprawie planu walki z kryzysem zadłużeniowym.

Wypracowanie pakietu pomocowego dla strefy euro i Grecji pozytywnie oceniła też szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde. "Zamierzam rekomendować radzie nadzorczej MFW przekazanie następnej transzy pożyczki dla Grecji" - oświadczyła dyrektor generalna MFW. Podkreśliła jednocześnie, że "reformy gospodarcze zatwierdzone" przez rząd w Atenach są "ważniejsze" niż pożyczka.

Słowa uznania wyraził też prezes Banku Światowego Robert Zoellick, który ocenił, że zgoda osiągnięta w nocy w Brukseli w sprawie pomocy dla pogrążonych w kryzysie zadłużenia państw eurolandu to "ważny krok", który "pozwoli zyskać na czasie".

Brytyjski minister finansów George Osborne ocenił, że szczegóły tego porozumienia trzeba dopracować i szybko wprowadzić w życie.

>>> Czytaj też: Jest porozumienie w strefie euro: posiadacze greckich obligacji stracą 50 proc.

Minister finansów Japonii Jun Azumi obiecał w czwartek, że jego kraj podejmie konieczne kroki, by pomóc Europie wyjść z kryzysu zadłużenia.

Z kolei premier Słowacji Iveta Radiczova poinformowała, że jej kraj jako jedyne państwo strefy euro nie weźmie udziału w kolejnym zwiększeniu rozmiarów EFSF. "Republika Słowacka ma opt-out i będzie uczestniczyć w tym programie jedynie w częściach, do których zobowiązała się wcześniej. W niczym więcej" - podkreśliła premier Słowacji.

Pozytywne opinie o wynikach europejskiego szczytu wyrazili w czwartek też polscy politycy.

Premier Donald Tusk podkreślał w czwartek wagę podjętych decyzji. "Liczymy na to, że kryzys grecki nie rozleje się dzięki temu na inne zagrożone kryzysem państwa europejskie" - zadeklarował premier.

Europoseł PSL Jarosław Kalinowski podkreślił, że należy mieć nadzieję, iż rozstrzygnięcia, które zapadły, zatrzymają narastanie zagrożeń wokół strefy euro. "Pierwsze reakcje na rynkach, giełdach są pozytywne. Wraca zaufanie do instytucji. Ta nocna decyzja została pozytywnie odczytana, a to jest bardzo ważne" - powiedział.

Szef klubu SLD, b. premier Leszek Miller stwierdził natomiast, że przebieg szczytu państw strefy euro pokazuje tendencję do dzielenia UE na kraje strefy euro i te poza nią. W jego ocenie, rząd powinien przyspieszyć przyjęcie przez Polskę wspólnej waluty.

Decyzje podjęte na szczycie w Brukseli negatywnie ocenił za to prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem nie podjęto decyzji, które rozwiązywałyby problemy strefy. Według PiS dług Grecji powinien być zredukowany jeszcze bardziej i powinno się temu krajowi umożliwić powrót do drachmy.

Zdaniem ekspertów pakiet rozwiązań dla strefy euro i Grecji jest krokiem w dobrym kierunku, ale nie rozwiązuje problemów.

"Decyzje eurogrupy w sprawie redukcji zadłużenia Grecji niewątpliwie dają szansę na poprawę sytuacji krajów strefy euro, ale są to tylko szanse" - ocenił szef Fundacji Batorego, politolog Aleksander Smolar.

>>> Czytaj też: Polacy nie chcą euro. Boją się, że wspólna waluta zrujnuje ich kieszenie

Główny ekonomista PwC prof. Witold Orłowski stwierdził, że problem Grecji został prawdopodobnie rozwiązany. "Ale do powiedzenia, że zostały załatwione także wszystkie problemy Unii Europejskiej jest jeszcze daleko. Cały czas nie wiemy do końca, czy tzw. fire wall - bufor finansowy, który ma chronić inne kraje przed zarażeniem się kryzysem jest dostatecznie mocny" - powiedział Orłowski.

Szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki ocenia, że obecna euforia na rynkach może się szybko zakończyć. "Po wczorajszej decyzji o częściowym umorzeniu greckich długów zapanują dwa dni optymizmu. Jaka będzie reakcja rynków, zobaczymy dopiero w poniedziałek" - stwierdził.

Prezes Deutsche Bank Polska Krzysztof Kalicki jest zdania, że konieczność dokapitalizowania unijnych banków i straty, które poniosą na greckich obligacjach mogą niekorzystnie wpłynąć na akcję kredytową w Polsce.

Zwrócił uwagę, że zgodnie z przyjętymi w nocy decyzjami, 9-proc. współczynnik wypłacalności banki będą musiały osiągnąć w stosunkowo krótkim czasie, do 30 czerwca 2012 r. "Wiele banków zapowiada, że jeżeli nie będzie mogło skorzystać z dokapitalizowania ze źródeł prywatnych, będą wyprzedawać swoje spółki-córki, albo zmniejszać akcję kredytową. W ostateczności mogą zwrócić się o pomoc do swoich rządów, albo do EFSF. To jest efekt uboczny tego porozumienia" - powiedział Kalicki.