Rząd francuski już zapowiedział, że w tym tygodniu zrewiduje w dół prognozy na przyszły rok, które do tej pory zakładały wzrost PKB o 1,75 proc. Wynik najpewniej będzie poniżej 1 proc.
– Jesteśmy zdecydowanie powyżej średniej analityków. Aby zachować wiarygodność, musimy to uwzględnić – powiedział minister gospodarki i finansów, Francois Baroin.
Aby utrzymać najwyższy (AAA) wskaźnik wiarygodności kredytowej, Paryż obiecał, że zredukuje w przyszłym roku deficyt budżetowy do 4,5 proc. PKB. Jednak obniżenie o każde 0,5 punkta procentowego prognozy wzrostu oznacza, że kraj musi podwyższyć podatki lub obniżyć wydatki o łącznie 5 mld euro.
Reklama
Standard & Poor’s już zresztą ostrzegł, że jeśli gospodarka francuska ponownie wejdzie w recesję, to kraj może stracić obecną ocenę wiarygodności kredytowej.
Rząd Niemiec już w zeszłym tygodniu obniżył z 1,8 do 1 proc. prognozę wzrostu na przyszły rok. Amerykańscy analitycy uważają jednak, że naszemu zachodniemu sąsiadowi nie grozi recesja, bo wciąż korzysta on z silnego popytu na swoje produkty eksportowe w Chinach i na innych rynkach wschodzących.
Recesja grozi natomiast trzem pozostałym największym gospodarkom UE: Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Włochom. We wszystkich trzech przypadkach jej powodem jest spadek popytu konsumentów w połączeniu z ostrymi cięciami wydatków państwa. Na razie jednak oficjalnie rządy trzech państw przewidują wzrost odpowiednio o 0,9, 0,6 i 0,8 proc.