Fakt, że inwestorzy odrzucili około 35 proc. z wartych sześć miliardów euro 10-letnich bundów, to sygnał, że nawet najsilniejsza gospodarka Europy nie jest odporna na kryzys. W europejskich stolicach pojawiła się nadzieja, że Berlin może być teraz skłonny do szybszego działania na rzecz pakietu ratunkowego, który przywróciłby zaufanie w regionie.
Taki scenariusz jest mało prawdopodobny. Błędem byłoby przeceniać konsekwencje pojedynczej aukcji bundów. To, że nie Niemcom nie udaje się sprzedać całej emisji, nie jest czymś szczególnym. To dziewiąta nieudana aukcja w tym roku. Co więcej, rentowności bundów wciąż oscylują wokół rekordowo niskich poziomów. Zwroty w ujęciu realnym na papierach sześciomiesięcznych są wręcz ujemne, co wskazuje, że inwestorzy wciąż traktują Niemcy jako bezpieczne schronienie dla swoich pieniędzy.
Jednak skala porażki każe bić na alarm. Od czasu powstania euro nie było tak dużego odsetka niesprzedanych papierów, a zadecydowało o tym prawdopodobnie kilka czynników. Po pierwsze – możliwe, że gdy Niemcy w końcu zgodzą się na wspólną emisję paneuropejskich obligacji, ryzyko kredytowe wzrośnie. Jest również prawdą, że kiedy porozumienie na temat wzmocnienia europejskiego funduszu ratunkowego zostanie w końcu zawarte, zobowiązania Niemiec wzrosną. I wreszcie Berlin bardziej niż inni podkreślał, że obligacje rządowe mogą się łączyć z ryzykiem. Logiczne jest więc, że rynek stosuje tę samą zasadę do bundów.
Reklama
Żaden z tych czynników nie tłumaczy jednak w pojedynkę braku apetytu inwestorów. Jeżeli ryzyko dla Niemiec rośnie, dlaczego niemieckie spready nie poruszają się w tandemie z na przykład włoskimi? Może inwestorzy uciekają nie tylko z Niemiec, ale ze strefy euro. Osłabienie euro w ostatnich dniach wspiera ten pogląd.
Aukcja bundów może się okazać budzikiem dla Berlina. Stanowi również sygnał dla podzielonej Europy, że rynki tracą cierpliwość do niekończących się politycznych przepychanek. Wiarygodny plan musi zostać uzgodniony teraz, albo dzisiejsza radość z niepowodzenia Berlina okaże się krótkotrwała.