Takie informacje podano w środę w nocy po spotkaniu ministrów finansów państw unii walutowej. Ta kwota to o wiele za mało, niż potrzeba, aby uratować przed bankructwem choćby same Włochy, które tylko w przyszłym roku będą musiały sprzedać na rynku obligacje warte 400 mld euro.
– Zawsze uważaliśmy i nadal uważamy, że ta ściana przeciwpożarowa, jaką powinien być fundusz ratunkowy, musi być tak duża, żeby nikomu nie przyszło do głowy ją kwestionować. Taka wysokość tej ściany jest nieadekwatna – powiedział wczoraj w Brukseli minister finansów Jacek Rostowski.
Niemcy, a także niektóre inne kraje strefy euro od wielu miesięcy zastrzegały, że nie zwiększą swojego wkładu do EFSF ponad obecne 210 mld euro. Możliwości interwencji instrumentu miały być pomnożone poprzez gwarancje od dotychczasowego kapitału 440 mld euro – tzw. lewarowanie. Jednak aby operacja ta pozostała wiarygodna, Berlin nie chce, aby ten proces był zbyt skomplikowany. Stąd znacznie mniejsze, niż się wcześniej spodziewano, zwiększenie kapitału funduszu. – Będziemy w dalszym ciągu poszukiwali sposobu na zwiększenie możliwości EFSF – powiedział po spotkaniu szef Eurogrupy, Jean-Claude Juncker.
Reklama
Jednak zdaniem unijnych dyplomatów ograniczone możliwości EFSF oznaczają, że w zapobieganie kryzysowi w znacznie większym stopniu będzie musiał się zaangażować Europejski Bank Centralny, skupując obligacje zadłużonych krajów. Także obecny na spotkaniu przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego zapowiedział, że w razie konieczności fundusz jest gotów uruchomić 100 mld euro na pomoc dla Włoch.
EFSF miałby udzielać częściowej (20 – 30 proc.) gwarancji na wypłacalność emisji obligacji emitowanych przez kraje strefy euro. W tym celu powinien znaleźć każdego miesiąca nabywców na około 20 mld euro własnych papierów dłużnych. Wczoraj ich rentowność spadła do 3,81 proc. To sygnał, że rynki znów nabierają zaufania do planu uratowania strefy euro, który przywódcy UE mają uzgodnić na szczycie 9 grudnia w Brukseli. O lepszych nastrojach wśród inwestorów świadczy także umocnienie się o blisko 1 procent euro do dolara, które było wczoraj wymieniane za ponad 1,34 dolara.
Mimo wszystko nowy premier Włoch Mario Monti nadal jest niespokojny o losy swojego kraju. Wczoraj zaapelował on o szybkie wyjaśnienie przyszłej roli zarówno EFSF, jak i Europejskiego Banku Centralnego w przełamaniu kryzysu.