Górnictwo nie radzi sobie z dostawami dla energetyki, a to źle wróży przed sezonem grzewczym, w którym rośnie zapotrzebowanie na energię. Problemy są już teraz. Z naszych informacji wynika, że z trudnościami z realizowaniem dostaw węgla boryka się niemal cała branża, choć w różnym stopniu.
Części zakontraktowanych dostaw nie otrzymuje np. Dalkia, jeden z liderów ciepłowniczego rynku w Polsce. Marian Strumiłło, wiceprezes spółki, szacuje, że ilość niedostarczonego węgla w zależności od kontraktu wynosi ok. 5 proc. – Aby zapewnić bezpieczeństwo funkcjonowania zakładów, kontraktujemy węgiel z importu w ramach dostaw spotowych, droższych nawet o 40 proc. od polskiego węgla – mówi Marian Strumiłło.
To fatalna informacja dla ponad 1,6 mln klientów Dalkii m.in. w Łodzi i Poznaniu, bo droższe dostawy węgla wkrótce przełożą się zapewne na wzrost cen.

Import rośnie

Reklama
O kłopotach śląskich kopalni mówi bez ogródek Jerzy Chachuła, szef Elektrowni Rybnik, należącej do francuskiego koncernu EdF. – Nie są w stanie wyprodukować tyle węgla, ile potrzeba – przyznaje Jerzy Chachuła, ale w rozmowie z „DGP”nie chce zdradzać, czy Rybnik boryka się z tym problemem.
EdF to w Polsce drugi największy odbiorca węgla. Na swoje potrzeby Francuzi kupują w sumie 7 mln ton węgla rocznie, z czego do Rybnika trafia 4 mln ton. Żeby ratować sytuację, koncern kupował ostatnio węgiel z importu. Do tego samego zmuszeni są także inni gracze. W efekcie Polska jest importerem netto czarnego złota. Ogółem w stosunku do 2010 r. import węgla do Polski w 2011 r. może wzrosnąć nawet o ok. 1,5 mln ton do ok. 12,5 mln ton, czyli w granicach 10 proc.
Problemy z węglem mają również największe elektrownie należące do państwowych grup energetycznych, ale te o kłopotach wypowiadają się bardzo dyplomatycznie.
– Zakłócenia dostaw węgla nie odbiegają znacząco od typowych dla tego rodzaju umów, jak i pory roku – mówi Luiza Trocka z Enei, trzeciej pod względem wielkości spółki kontrolowanej przez Skarb Państwa.
Energetyka kupuje węgiel z czterech źródeł. Głównymi dostawcami są Kompania Węglowa, Katowicki Holding Węglowy, a także Bogdanka i Jastrzębska Spółka Węglowa. Dwaj ostatni gracze zarzekają się, że dostawy realizowane są bez zakłóceń. Podobnie twierdzą w KW. Do kłopotów przyznaje się jedynie KHW, ale twierdzi, że opóźnienia zdarzają się rzadko. Co wtedy?
– Umowy są weryfikowane, a dostawy realizowane w dostosowaniu do uaktualnionych uzgodnień – wyjaśnia „DGP” Leon Kurczabiński, dyrektor sprzedaży KHW.
Kłopoty kopalni biorą się m.in. stąd, że energetyka kupuje znacznie więcej węgla niż przed rokiem.
Od stycznia do września elektrownie kupiły o 4 mln ton węgla więcej niż w analogicznym okresie 2010 r. Tymczasem kopalnie borykają się z awariami i ograniczeniem wydobycia. Taka sytuacja miała miejsce m.in. w zakładach KHW.
Opóźnienia w dostawach wynikają również z dużego spiętrzenia transportów w czwartym kwartale, a w takiej sytuacji nie zawsze radzi sobie kolej, której brakuje wagonów.

Ceny w górę

Kłopoty z węglem i uzupełnianie zapasów drogim paliwem z zagranicy sprawiły, że wystrzeliły ceny energii. W listopadzie stawka za megawatogodzinę na rynku dnia następnego skoczyła do rekordowych poziomów sięgających 290 zł. To ogromna zmiana, ponieważ w październiku średnia cena wyniosła 210 zł. Teraz ceny nieco spadły.
Część energetyków uważa, że kopalnie celowo dostarczają mniej węgla, niż wynika z kontraktów, aby różnicę sprzedać na rynku po wyższych cenach. Jednak nie chcą mówić o swoich podejrzeniach oficjalnie.
– W trakcie siarczystych mrozów rozdrażniony dostawca potrafi polać wodą wypełnione węglem wagony. Rozładunek takiego składu to później mordęga, a zbrylony i przemoczony węgiel gorzej się pali – mówi nam jeden z dyrektorów elektrowni.
Aby ratować sytuację, koncerny energetyczne importują węgiel
Prąd niemal wyłącznie z węgla
Energetyka wytwarza z węgla ponad 90 proc. energii. Bełchatów, nasza największa elektrownia, należąca do Polskiej Grupy Energetycznej, ma moc 5,3 tys. MW i napędzana jest węglem brunatnym wydobywanym w kopalniach PGE. Należące do Enei Kozienice, druga pod względem wielkości siłownia w kraju, do napędzania turbin o mocy 2,7 tys. MW używa węgla kamiennego kupowanego na rynku. Dwie kolejne największe elektrownie, PAK (2,5 tys. MW) i Turów (2,1 tys. MW), spalają węgiel brunatny.