Odnotowując, że "ostatnie nieporozumienia pomiędzy Litwą a Polską nie dotyczą ani energetyki, ani gospodarki", Nauseda w rozmowie z portalem Delfi.lt zaznaczył, że "w polityce często niektóre kwestie, na pozór niemające ze sobą nic wspólnego, są powiązane i wzajemnie się napędzają, chociaż nikt do tego się nie przyzna".

>>> Czytaj też: PGE zawiesza zaangażowanie w budowę elektrowni jądrowej na Litwie

"Być może i ta decyzja (PGE - PAP) ma powiązanie z niezadowoleniem strony polskiej z niektórych naszych decyzji politycznych. Być może w ten sposób (zawieszając udział w budowie siłowni - PAP) dąży się do zademonstrowania swego niezadowolenia" - ocenia Nauseda.

Polska Grupa Energetyczna poinformowała w piątek, że zawiesiła zaangażowanie w budowę elektrowni jądrowej na Litwie i zrezygnowała z rozmów o zakupie energii elektrycznej z Kaliningradu.

Reklama

Posłanka opozycyjnej partii socjaldemokratycznej, członkini sejmowego komitetu gospodarczego Berute Vesaite w rozmowie z PAP powiedziała, że chłodne dwustronne stosunki polsko-litewskie "zaważyły m.in. na tej decyzji".

Zdaniem Gitanasa Nausedy, jeżeli decyzja PGE jest ostateczna, to jest to poważny cios dla dalszej realizacji projektu budowy siłowni atomowej na Litwie. Tym niemniej, wyraża opinię, że Litwa nie powinna rezygnować z ambicji pozostania krajem energii atomowej, i że dwaj pozostali partnerzy: Łotwa i Estonia nie wycofają się z projektu budowy siłowni.

W piątek po ogłoszeniu przez PGE decyzji o zawieszeniu udziału w projekcie budowy elektrowni atomowej na Litwie, premier Litwy Andrius Kubilius i minister energetyki Arvydas Sekmokas zapowiedzieli kontynuację tego projektu.

"Komunikat Polskiej Grupy Energetycznej jest komunikatem spółki, który będziemy analizować. Nasze cele strategiczne nie ulegają zmianie" - powiedział dziennikarzom premier Kubilius.

Minister Sekmokas zaznaczając, że należy "uszanować decyzję każdego partnera", podkreślił, iż decyzja PGE "nie jest decydującą". "Nadal będziemy realizowali swój cel" - powiedział minister Sekmokas.

Innego zdania jest posłanka Birute Viesaite, która uważa, że decyzja strony polskiej oznacza koniec projektu budowy nowej elektrowni atomowej.

Elektrownia Visaginas, która ma zastąpić zamkniętą już siłownię Ignalina miała być wspólnym przedsięwzięciem Litwy, Polski, Łotwy, Estonii oraz inwestora strategicznego.

W lipcu Litwa wybrała technologię firmy GE-Hitachi Nuclear Energy, natomiast negocjacje w kwestii finansowania projektu między litewską firmą VAE a koncernem Hitachi trwają i miały się zakończyć do końca 2011 r.

Według planów, inwestor strategiczny miał objąć w przedsięwzięciu większość udziałów, mniejszość miała zostać podzielona między spółki energetyczne z państw bałtyckich i PGE. Ilość dostępnej dla poszczególnych udziałowców energii miała odpowiadać ich zaangażowaniu w przedsięwzięcie. Z ostatnich doniesień wynikało, że Polska, Łotwa i Estonia będą miały do podziału 15 proc.

Dokumenty środowiskowe zezwalają, by siłownia, która ma powstać nad jeziorem Dryświaty, miała docelową moc 3400 MW. Jednak rozmowy Litwy z koncernem Hitachi dotyczą budowy tylko jednego reaktora klasy ABWR o mocy rzędu 1500 MW. Strona litewska zakładała, że prace budowlane rozpoczną się w 2014 roku, a w 2020 roku siłownia rozpocznie produkcję energii elektrycznej.