„Nie ufam, że Hiszpania zostanie w strefie euro”, powiedział Jenaro Garcia, założyciel i główny dyrektor zarządzający Grupo Gowex z Madrytu. Firma dostarcza swoje usługi w 15 krajach. „Przenosimy naszą gotówkę i depozyty do Niemiec, bo Hiszpania wróci do pesety”.

>>> Polecamy: Szczyt UE: wypalona Europa nie ma już sił. Oto najczarniejszy scenariusz

Europejskie firmy wydały miliardy przygotowując się do wprowadzenia euro w 2000 roku przez 11 krajów. Teraz ewentualne planowanie rozpadu wspólnej waluty wymagałoby trudnych przedsięwzięć i kolejnych wyrzeczeń takich, jak np. rezygnowania z inwestycji, czy przenoszenia pieniędzy do bezpieczniejszych banków. Firmy mogą być zmuszone do przeniesienia głównych siedzib z południa na północ Europy, czy nawet zamykania biznesu, jak wynika z wywiadów przeprowadzonych przez Bloomberga z ponad 20 dyrektorami różnych spółek. To przypomina jednak bardziej panikę, niż zarządzanie kryzysowe.

Skorzysta na tym niemiecki sektor finansowy. Bundesbank, niemiecki bank centralny, zarejestrował wpływy kapitału w wysokości 11,3 mld euro z sektora poza bankowego we wrześniu. To pomogło przekształcić deficyt w wysokości 47,3 mld euro w niemieckim bilansie przepływów kapitałowych w sierpniu w nadwyżkę na poziomie 700 mln euro we wrześniu.

Reklama

W kolejnej „ofercie” sposobów na zażegnanie kryzysu, europejscy przywódcy dodali 200 mld euro do wojennej skrzyni (funduszu ratunkowego – przyp.) i zacieśnili antydeficytowe zasady zawarte w tym, co nazywają paktem fiskalnym przyjętym podczas spotkania w Brukseli 9 grudnia 2011 r. Tuż po przyjęciu tych ustaleń europejskie rynki odbiły w górę, ale kurs euro niewiele się zmienił. Plan rozczarował niektórych inwestorów. Pojawiły się komentarze, że szczyt tak naprawdę nie zażegnał kryzysu zadłużenia.

>>> Czytaj też: USA: "szczyt UE nie zdziałał nic, aby zażegnać kryzys finansowy"

Od Grecji do Włoch

„Jak można zapanować nad eksplozją w kontrolowany sposób”, pytał dyrektor zarządzający Fiat SpA Sergio Marchionne w Brukseli 2 grudnia. „To sprzeczność sama w sobie. Czeka nas implozja na konkretną skalę z potencjalnie tragicznymi konsekwencjami”.

Firmy „zmieniły bieg” z przygotowywania się na możliwość wyjścia Grecji z euro na oczekiwanie na pewnego rodzaju załamanie walutowe, po tym, jak włoski rząd premiera Silvio Berlusconiego podał się do dymisji a rentowność 10-letnich obligacji Italii wzrosła do ponad 7 proc. w listopadzie.

>>> Polecamy: Rybiński: Grecja na pewno opuści eurostrefę. Za pół roku upadną Włochy

„Kilka tygodni wcześniej nie sądziłam, że będę z kimś rozmawiać na temat możliwości wycofania euro, ale teraz pojawia się coraz więcej spekulacji na temat takiego scenariusza”, powiedziała Nancy McKinstry, dyrektor zarządzająca w Walters Kluwer NV 29 listopada w Amsterdamie, gdzie mieści się siedziba firmy. Załoga tego największego wydawnictwa podatkowego i prawnego, które ma dyrektorów we Frankfurcie, Milanie, Londynie i Phoenix, spędza teraz więcej czasu nad prognozowaniem i opracowywaniem możliwych scenariuszy.

Topniejące rezerwy

„Oczywiście mamy plany na wypadek, gdyby coś się wydarzyło”, mówił Joe Hogan, dyrektor zarządzający w ABB Ltd. W Zurychu 1 grudnia. „Nigdy nie będą on tak solidne, jak byśmy chcieli, ale z pewnością jesteśmy przygotowani na kryzys”.

Przygotowania do kryzysu mogą również oznaczać podjęcie ponownie scenariuszy z czasów po kryzysie finansowym w 2009 roku, tylko już udoskonalonych i poprzedzonych doświadczeniem. Niektóre firmy mogą decydować się na ograniczenie produkcji, tak, jak Bayerische Motoren Werke AG z Monachium, największy na świecie producent luksusowych samochodów.

Jak zapowiadał w listopadzie dyrektor finansowy przedsiębiorstwa, Friedrich Eichiner, firma odpowie na kryzys zmniejszając produkcję o 30 proc. i wykorzystując swoje jednostki bankowe do zwrócenia się bezpośrednio do banków centralnych po rezerwy. Zamierza także ograniczyć portfel leasingowy, aby zniwelować ryzyko, kiedy ceny używanych aut spadną.

Firmy spoza strefy szykują się na kolejny kryzys tak samo, jak te z wewnątrz. Brytyjski minister skarbu i finansów George Osborne powiedział w przeddzień grudniowego szczytu UE, że zapoznał się z prognozami, sugerującymi upadek euro, który doprowadzi do „znaczącego” spadku wydajności brytyjskiej gospodarki.

Na szczycie listy potencjalnych obaw przedsiębiorców jest scenariusz upadku jednej lub kilku większych instytucji finansowych w Europie (tak jak było w 2008 r., kiedy upadek banku Lehman Brothers wywołał globalny krach finansowy - przyp.). Dyrektorzy zarządzający sygnalizują, że już teraz starają się obracać pieniędzmi i lokować je tak, aby zminimalizować ryzyko.