Strategiczna decyzja o wyasygnowaniu kilku miliardów euro zapadnie najpewniej według ultrapolskiego i znanego od lat schematu.Bez bilansu zysków i strat. Bez omówienia jej celu. Za to poparta argumentem „taka jest konieczność dziejowa”. Kiedyś była nią walka z terrorem, dziś to walka z finansową apokalipsą.
Tak tłumaczono najważniejsze decyzje z zakresu polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i gospodarczej z ostatnich kilku lat. Od interwencji w Iraku i Afganistanie po walkę o pozostanie przy stole rozmów o przyszłości Unii. Dwie wojny i kryzys strefy euro łączy bardzo wiele.
Zacznijmy od Iraku. W 2003 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski podejmuje decyzję o wysłaniu nad Tygrys i Eufrat kontyngentu wojskowego. Wszystko wydaje się proste. Dlatego Sejm pozostaje na marginesie wydarzeń. Kancelaria silnego wówczas politycznie prezydenta na bok spycha wątpliwości rządu Millera. Kto będzie dyskutował z widmem terroru, które zawisło nad światem? Kto podważy sens obalenia reżimu Saddama, który buduje bombę atomową? Dopiero później okazało się, że Husajn nie miał broni masowego rażenia. Wyszło też na jaw, że nie bardzo stać nas na tę wojnę. Do tego Irak pogrążył się w rebelii. A mityczne kontrakty pozostały tezą medialną.
Wniosków z irackiej lekcji jednak nie wyciągnęliśmy. W 2007 r. postanowiliśmy zanieść demokrację do Afganistanu. Powiększyliśmy kontyngent pod Hindukuszem. Znów bez specjalnych dyskusji w sejmowych komisjach. Bez kalendarza określającego cele misji, która spontanicznie ewoluowała. W Iraku na początku mieliśmy wykonywać „ograniczone zadania specjalistyczne i logistyczne”, skończyło się na odpowiedzialności za prowincję. W Afganistanie zaczęliśmy od skromnego udziału saperów w bazie Bagram, skończyło się na odpowiedzialności za prowincję.
Podobnie jest w przypadku pożyczki dla MFW. Znów brakuje klarownego rachunku zysków i strat. Decyzje podejmuje egzekutywa z minimalnym udziałem parlamentu. Przypomnę tylko, że w Niemczech, którymi tak bardzo zafascynowany jest minister Sikorski, decyzje rządu akceptują Bundestag, wyspecjalizowana komisja parlamentu i Trybunału Konstytucyjny. Niemcy nie wstydzą się zadawać pytania o zasadność proponowanych rozwiązań w walce z kryzysem.
Nam zamiast drobiazgowej debaty zostają trefne argumenty premiera, że pożyczki dla MFW udziela NBP, a nie rząd, co ma rzekomo zdejmować z gabinetu odpowiedzialność. Albo jeszcze bardziej trefne odwołania do Węgier, które nijak nie uzasadniają naszej misji w kolejnej dziejowej przygodzie.