Günther Schwinn-Zur, pracujący od ponad 20 lat w Instytucie Goethego we Frankfurcie, mówi że jeszcze nigdy nie widział tam tylu chętnych do nauki jego ojczystego języka. Zapotrzebowanie na kursy językowe rośnie trzeci rok z rzędu – napędzają je głównie uczniowie z Grecji i Hiszpanii, krajów znajdujących się wśród tych najciężej dotkniętych przez kryzys.
Ilość osób odwiedzających Instytut jest dobrym odzwierciedleniem tego, jak gospodarka Niemiec radzi sobie w ostatnich latach, szczególnie w porównaniu do południa Europy.
PKB kraju wzrosło w ubiegłym roku o 3 proc., czyli dwa razy szybciej niż w USA czy w całej strefie euro, i był to jeden z najlepszych wyników od czasu zjednoczenia Niemiec w 1990 roku. Nie wiadomo wprawdzie, jak długo taki stan się utrzyma, jednak w całej UE szybszy wzrost odnotowały tylko Szwecja, Polska, Finlandia i kraje bałtyckie.
>>> Czytaj też: Grecja: jeśli nie dostaniemy bailoutu, wyjdziemy ze strefy euro
W tej chwili gospodarka Niemiec nie bazuje już tak silnie jak wcześniej na eksporcie, lecz na popycie wewnętrznym, co stanowi dość solidny grunt pod nogami. Dzięki temu bezrobocie konsekwentnie spada i osiągnęło poziom najniższy od momentu zjednoczenia kraju, co sprawia, że pracodawcom coraz trudniej jest znaleźć wystarczającą ilość inżynierów, pracowników medycznych i innych specjalistów. Sytuacja jest nawet określana jako alarmująca, ponieważ jednak trzecia niemieckich firm zgłasza brak wykwalifikowanych pracowników jako jeden z największych problemów zagrażających rozwojowi ich przedsiębiorstw. Odwiedzając Frankfurt da się jednak zauważyć, że brakuje nie tylko specjalistów: wiele sklepów i restauracji wywiesza na swoich witrynach informację o tym, że poszukują pracowników.
W minionym roku zanotowano 19-proc. wzrost imigracji do Niemiec. Przyjezdnych z Grecji wzrosło aż o 84 proc., a z Hiszpanii o połowę. „Bezrobocie wśród ludzi młodych jest w na południu Europy bardzo wysokie, więc niemiecki rynek pracy jest dla nich dobrą okazją,” mówi Klaus-Dieter Lehmann, dyrektor Instytutu Goethego.
>>> Polecamy: Irlandia: przetrwamy kryzys, nie potrzebujemy drugiego programu ratunkowego