Po 3 kwadransach zastanowienia ruszył ponownie w górę. Przebicie tego poziomu zastało zinterpretowane jako początek kolejnej fali wzrostowej. W następnych godzinach osiągnął poziom 2356 pkt.co dawało wzrost 1,7 proc. Nastrój popsuł się dopiero koło 16-tej, po danych z USA.

Tymczasem na parkietach zagranicznych nie było widać aż takiego optymizmu. Indeksy notowały zwyżki, lecz poniżej jednego procenta. Wygląda na to, że Warszawa nadrabiała zaległości z ostatnich 6 tygodni. Wzrosty za granicą trwały od końca grudnia, podczas gdy GPW pogrążona była w marazmie. Głównym motorem WIG20 była KGHM, która w poprzednich tygodniach była najbardziej ciążącą spółką. KGHM sięgnęła dziś 140 zł, co oznacza wzrost aż o 40% od grudniowego dołka. Rosły także dynamicznie niektóre zapomniane, pogrążone w długich trendach spadkowych spółki, np. Bioton, który notował nawet 30-to procentową zwyżkę.

Optymizm wyparował dosyć szybko. O godzinie 15:45 poszły dane z USA - indeks Chicago PMI 60,2 pkt. (Poprz. 62,5 pkt.) za styczeń. Dane poniżej oczekiwań. Kolejne o 16:00 - indeks Chicago PMI 60,2 pkt. (Poprz. 62,5 pkt.) za styczeń. Również poniżej oczekiwań. Dane te przyniosły zwrot na rynkach zagranicznych i gwałtowną korektę na GPW. WIG20 „oddał” 30 pkt. z wcześniejszej zwyżki. Na zamknięciu popyt rzędu 150 mln. zł wyciągnął jeszcze 10 pkt. wyżej- zamknięcie – 2332 pkt.

Po 3-ch tygodniach wzrostów dostaliśmy już sygnały wykupienia. Głębsza korekta jest zatem całkiem prawdopodobna. Z drugiej strony do gry włączył się świeży kapitał, co jest widoczne wyraźnie od kilku sesji.

Reklama