Od trzech lat wśród zainteresowania mediów całego świata Grecja zmaga się ze swoim długiem. Bez większych efektów. Tymczasem na drugim krańcu Europy zapomniana Islandia podniosła się z kryzysu.

Islandczycy, którzy w 2009 r. obrzucili parlament kamieniami, domagając się od polityków i bankierów wzięcia odpowiedzialności za finansową katastrofę kraju, teraz zbierają owoce swojego gniewu – pisze Bloomberg. Od końca 2008 r. islandzkie banki umorzyły długi o wartości odpowiadającej 13 proc. PKB kraju, ułatwiając spłatę zadłużenia ponad jednej czwartej ludności Islandii.

>>> Czytaj też: Radość na północy: S&P podnosi rating Islandii

Islandzkim gospodarstwom domowym pomogło porozumienie między rządem a bankami w sprawie darowania długów przekraczających 110 proc. wartości nieruchomości. Ponadto sąd najwyższy w orzeczeniu z czerwca 2010 r. uznał kredyty indeksowane w walutach obcych za nielegalne. Oznacza to, że kredytobiorcy nie muszą dłużej ponosić kosztów wynikających z osłabienia korony.

Rekord świata

Reklama

„Można spokojnie powiedzieć, że Islandia ustanowiła rekord świata w redukcji zadłużenia gospodarstw domowych” powiedział Lars Christensen z Danske Bank. „Islandia działa zgodnie z podręcznikowymi wytycznymi, co trzeba robić w czasie kryzysu. Zgodzi się z tym każdy ekonomista.”

>>> Zobacz też: Recepta Irlandii na wyjście z kryzysu: nie słuchać Niemiec i Francji

Islandzkie wysiłki, by powstać z ekonomicznego grobu, po tym jak banki w 2008 r. ogłosiły niewypłacalność na sumę 85 mld dolarów, okazują się skuteczne. Z szacunków OECD wynika, że PKB Islandii, którego wartość wynosi ok. 13 mld dolarów, wzrośnie w tym roku o 2,9 proc. Gospodarka strefy euro powiększy się w tym czasie o 0,2 proc., a całego OECD o 1,6 proc.

W zeszłym tygodniu agencja ratingowa Fitch podniosła ocenę wiarygodności kredytowej Islandii do poziomu inwestycyjnego. Ubezpieczenie od niewypłacalności Islandii kosztuje mniej więcej tyle samo, co zabezpieczenie takiego wydarzenia w Belgii. Większość sondaży wskazuje również, że Islandczycy nie spieszą się z wejściem do pogrążonej w kryzysie Unii Europejskiej.

„Lekcja, która powinna zostać wyciągnięta z islandzkiego kryzysu, jest następująca: jeśli inne państwa myślą o obniżeniu długów, powinny zobaczyć, jak skuteczne okazało się porozumienie o poziomie 110 proc.” – uważa Thorolfur Matthiasson, profesor ekonomii z Uniwersytetu Islandii w Reykjaviku. „To najobszerniejsze porozumienie, jakie dotychczas podjęto.” Jego zdaniem bez redukcji kredytów wiele gospodarstw załamałoby się pod ciężarem zobowiązań, gdy w 2008 r. stosunek wartości długu do dochodów wzrósł do 240 proc.

>>> Zobacz też: Islandzka lekcja dla Europy, czyli jak zbankrutować i odzyskać wiarygodność

Niekonwencjonalna polityka

Podnosząc rating Islandii agencja Fitch stwierdziła, że pozytywne efekty są skutkiem niekonwencjonalnej polityki antykryzysowej. Islandzkie podejście do kryzysu polegało na tym, by na każdym kroku przedkładać interesy własnych obywateli nad żądania rynków.

Gdy w 2008 r. stało się jasne, że banki islandzkie są nie do uratowania, do akcji wkroczył rząd, wyodrębniając z puli rachunki mieszkańców kraju, lecz zarazem opuszczając w potrzebie zagranicznych wierzycieli. Bank centralny wprowadził kontrolę kapitału, by zatrzymać wyprzedaż korony. Z pozostałości upadłych instytucji finansowych utworzono nowe, zależne od państwa, banki.

>>> Czytaj też: Islandia nie zamierza oddać pieniędzy Brytyjczykom i Holendrom

Według Kristjana Kristjanssona, rzecznika banku Landsbankinn, wielkość ulg kredytowych udzielonych przez banki wynosi prawdopodobnie więcej niż 1,6 mld dolarów.

Pomimo niekorzystnych dla rynków regulacji, niektórzy aktywiści uważają, że banki powinny pójść jeszcze dalej w obniżeniu długów. "Istnieją przesłanki, że niektóre z instytucji finansowych, o których mowa, nie straciły ani grosza, pomimo podjętych środków" – powiedziała Andrea J. Olafsdottir z Koalicji Islandzkich Domów.

„Nie da się powiedzieć, czy zrobiono wystarczająco dużo” – uważa Kristjansson. „Wraz z każdym podjętym środkiem pojawiają się nowe żądania dalszych działań.”

Okupowali przed Occupy Wall Street

Po zapaści gospodarczej w 2008 r. Islandczycy masowo wyszli na ulicę. Protesty nasiliły się w 2009 r., kiedy policja użyła gazu łzawiącego do rozproszenia tłumu, który obrzucał kamieniami budynki parlamentu i kancelarii premiera Geira Haardego. We wrześniu 2009 r. wniesiono przeciwko niemu akt oskarżenia, ze względu na doprowadzenie kraju do kryzysu.

>>> Czytaj też: Były premier Islandii Geir Haarde stanie przed sądem za wywołanie kryzysu

Nowa koalicja, kierowana przez socjaldemokratyczną premier Johannę Sigurdardottir, objęła rządy na początku 2009 roku. Władze sprawdzają obecnie większość głównych winowajców kryzysu systemu bankowego.

Oskarżenia za kryzys

Specjalny prokurator Islandii zapowiedział, że może oskarżyć nawet 90 osób. Z kolei na 200 osobach, w tym członkach dawnej kadry kierowniczej trzech największych banków, ciążą zarzuty karne.

Były szef Glintir Bank, niegdyś drugiego banku Islandii, został oskarżony za przyznawanie nielegalnych kredytów i oczekuje na proces. Były prezes Landsbanki Islands przebywa w odosobnieniu, podczas gdy trwa śledztwo w jego sprawie.

ikona lupy />
Reykiavik, Islandia, fot. Arnaldur Halldorsson / Bloomberg / Arnaldur Halldorsson