Trzy firmy - dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego - mogły sprzedawać miesięcznie tysiące ton niejadalnej soli twierdząc, że jest to sól spożywcza - wynika z ustaleń CBŚ i poznańskiej prokuratury. Proceder mógł trwać kilka lat.

Z ustaleń CBŚ wynika, każda z firm miesięcznie sprzedawała mniej więcej tysiąc ton soli. Kupowały ją jako tzw. sól wypadową - odpad przy produkcji chlorku wapnia, używany m.in. do posypywania zimą dróg - po mniej więcej 130 zł za tonę i sprzedawały jako spożywczą po mniej więcej 400 zł. Zarabiały na tym rocznie po kilka milionów złotych.

>>> Zobacz też: Afera dioksynowa - KE interweniuje na rynku wieprzowiny

Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni czy piekarni, skąd mogła trafić do sklepów w całym kraju. Wyniki ekspertyzy soli wykonanej przez biegłych będą znane za kilka dni.

Reklama

Jak powiedział w poniedziałek rzecznik poznańskiej policji Andrzej Borowiak, część z tej soli sprzedawana była w opakowaniach, na których znajdowała się m.in. nazwa jednej z kopalni soli. Dodał, że tzw. sól wypadowa różni się od soli spożywczej m.in. bardzo dużą zawartością siarczanów sodu.

W sprawie zatrzymano do tej pory pięć osób. Usłyszały zarzuty wprowadzenia do obrotu środka spożywczego szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka z przepisów ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, za co może grozić do pięciu lat więzienia.

Poznańska prokuratura poinformowała, że w tej sprawie niewykluczone są w przyszłości decyzje o zaostrzeniu zarzutów. Prokuratura czeka na szczegółowe opinie biegłych dotyczące soli. "Sprawa nie jest prosta, będziemy musieli przeprowadzić szereg specjalistycznych badań i dopiero te badania być może pozwolą nam na zmianę kwalifikacji prawnej czynu" - poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus.

Prokurator wyjaśniła, że po uzyskaniu opinii jest możliwe, że zatrzymani usłyszą zarzut z Kodeksu karnego mówiący o "sprowadzeniu powszechnego niebezpieczeństwa polegającego na zagrożeniu życia i zdrowia wielu osób". Grozi za to do ośmiu lat więzienia.

Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im czynów. W ramach sankcji - oprócz dozoru policyjnego i poręczenia majątkowego - prokuratora wydała nakaz zaprzestania działalności tych firm. Magdalena Mazur-Prus zaznaczyła, że zatrzymane osoby wprowadzały niejadalną sól do obrotu bardzo długo i uczyniły z tego stałe źródło dochodu.

>>> Zobacz też: Miasta będą testować alternatywne metody walki z zimą

Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Poznaniu zwrócił się do prokuratury o wykaz firm, które kupiły niejadalną sól. Po otrzymaniu wyników badań laboratoryjnych rozpocznie kontrolę ich produktów.

"Jak tylko otrzymamy wyniki badań laboratoryjnych i listę firm klientów tych hurtowni, to natychmiast przystąpimy do badania wyrobów, które były z użyciem niejadalnej soli wytworzone" - powiedział Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Poznaniu Andrzej Trybusz.

Gdyby badania wykazały zagrożenie dla zdrowia konsumentów, inspekcja sanitarna musiałby podjąć decyzję o wycofaniu z obrotu wszystkich produktów spożywczych wytworzonych przy użyciu tej soli w różnych zakładach.

"Może się też okazać, że zawartość w gotowych produktach jest znikoma i nie stanowi zagrożenia dla zdrowia. Poczekajmy na wyniki badań, bo są tu możliwe bardzo różne scenariusze" - powiedział w poniedziałek rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar.

Siarczan sodu, który występuje w nadmiarze w soli sprzedawanej w podejrzanych zakładach, nie jest środkiem wpisanym na listę szkodliwych dla zdrowia, ale jego nadmierne spożycie może powodować zaburzenia żołądkowo-jelitowe.

Śledztwo wszczęto po informacji od dziennikarzy.