Jak powiedział w poniedziałek marszałek woj. śląskiego Adam Matusiewicz, władze regionu są zadowolone z ubiegłorocznego debiutu Kolei Śląskich. "Optymalną kwestią byłoby, gdyby od nowego roku () mogły przejąć wszystkie linie kolejowe. By mogły to zrobić, muszą być zaopatrzone w tabor" - wskazał marszałek.

Marszałkowi woj. śląskiego zależy na szybkim przejęciu obsługi połączeń kolejowych w regionie od Przewozów Regionalnych - przez Koleje Śląskie lub innych przewoźników. Jak uważają samorządowcy, dotąd śląski zakład PR nie poradził sobie ze zbyt wysokimi kosztami. Dlatego władze regionu chciałyby kupić lub przejąć większą liczbę pociągów, "by Koleje Śląskie samodzielnie (...) mogły realizować przewozy pasażerskie".

Koleje Śląskie obecnie obsługują w regionie główną linię Gliwice-Częstochowa oraz - w weekendy - połączenie Katowice-Wisła. Oprócz dwunastu nowoczesnych składów typu EN75 (Flirt) i EN76 (Elf), dysponują dwoma zmodernizowanymi składami EN57 oraz dwiema lokomotywami i dziesięcioma wagonami rezerwowymi.

"Teraz zaczynają już nam schodzić pierwsze pociągi z jesiennego kontraktu kompleksowej modernizacji pięciu składów EN57" - zaznaczył marszałek. Oficjalna prezentacja jednego z tak odnowionych składów - wyposażonego m.in. w automaty z kawą i przekąskami - ma odbyć się we wtorek o godz. 10.30 na peronie 5. katowickiego dworca.

Reklama

W ostatnich tygodniach samorząd woj. śląskiego analizował już możliwość odkupienia części niejeżdżących składów śląskiego zakładu PR. Przedstawiciele Przewozów dotąd sprzeciwiali się temu, wskazując, że pociągi nieużywane do planowej obsługi tras w woj. śląskim mają trafić do centralnych rezerw taborowych spółki. Samorząd regionu nie zna na razie szczegółów stanu technicznego tych pociągów.

W tegorocznym budżecie woj. śląskiego na inwestycje w tabor zaplanowano 37 mln zł (w tej kwocie mieści się już zapłata za dokończenie i modernizację dwóch szynobusów SA109). Dotąd nie zapadły decyzje ws. wyboru ścieżki postępowania. W grę może wchodzić przetarg, w którym mogłyby wystartować PR. Rozważana jest też możliwość zakupu przez Koleje Śląskie.

Według nieoficjalnych informacji samorząd chciałby pozyskać ok. 15 pociągów, ich ostateczna liczba będzie jednak zależała od stanu technicznego i kosztu potrzebnych napraw i modernizacji oczekiwanego taboru.

"Jak Koleje Śląskie dadzą radę go kupić, to wtedy przejmą wszystko. Jeśli ta operacja nie uda się, () rozpiszemy na początku czerwca otwarty przetarg na prowadzenie tych linii, których nie mają dzisiaj Koleje - podzielony na trzy części" - wyjaśnił Matusiewicz.

W wymaganiach takiego ew. przetargu znalazłyby się m.in. zapisy o unii biletowej i kasowej. Będą mogły w nim wystartować - obok Kolei Śląskich np. Przewozy Regionalne. Są też sygnały o zainteresowaniu innych przewoźników, z Niemiec i Wielkiej Brytanii.

Zdaniem marszałka, Polska jest dla zachodnioeuropejskich przewoźników "dobrym rynkiem". Ich atutem są bowiem często posiadane w zapasach taborowych nieeksploatowane, choć sprawne, spalinowe szynobusy, które w woj. śląskim mogłyby z powodzeniem kursować na mniej uczęszczanych trasach.

Marszałek ocenił, że jeżeli w ew. przetargu udałoby się uzyskać dobre ceny, być może stałby się możliwy powrót do niektórych połączeń zlikwidowanych ze względu na koszty. Równie korzystne byłoby - jego zdaniem - gdyby PR w ew. przetargu pokonały konkurentów, oznaczałoby to bowiem, "że się da" - również w przypadku "tej firmy, wydawałoby się, niemożliwej do zrestrukturyzowania".

W ub. tygodniu z funkcji prezesa Kolei Śląskich zrezygnował Marek Worach. Prezesem został dotychczasowy wiceprezes Artur Nastała, a Worach nadal pracuje w spółce. Matusiewicz wskazał w poniedziałek, że chodziło o kwestie proceduralne - wynikające z braku możliwości formalnego łączenia funkcji w dwóch spółkach należących bezpośrednio lub pośrednio do marszałka. Po formalnym wyjaśnieniu kwestii marszałek chciałby ponownie zatrudnić Woracha na tym samym stanowisku.