Był to pozytywny akcent na koniec spadkowego tygodnia. Dodatkowo, stronie popytowej sprzyjała sytuacja na rynkach walutowych – w piątek osłabił się dolar amerykański, a więc waluta, w której na ogół wyrażane są ceny towarów (US Dollar Index spadł o pół procenta).

Ropa – podaż nie odpuszcza

Notowania ropy Brent w piątek wzrosły o 1,45%, do poziomu 125,11 USD za baryłkę. Nieco mniej dynamicznie zwyżkowały ceny amerykańskiej ropy gatunku West Texas Intermediate, która podrożała o 1,17% do poziomu 106,80 USD za baryłkę.

Jednak długi górny cień piątkowej świecy na wykresie ropy WTI pokazuje, że strona podażowa jest w stanie niwelować siłę byków. Dziś rano cena ropy delikatnie spada. Sprzedającym sprzyjają poruszające się w dół linie wskaźników (m.in. MACD, RSI), a także fakt, że najbliższy istotny poziom wsparcia znajduje się dopiero w rejonie 103-104 USD za baryłkę.

Reklama

Przyczyną piątkowego odbicia cen „czarnego złota” w górę był przede wszystkim raport firmy Petrologistics, w którym podano, że w marcu eksport ropy z Iranu może wynieść średnio 1,9 mln baryłek dziennie, a więc o 14% w stosunku do lutego. To zauważalny spadek, jednak niewystarczający do utrzymania się presji popytu na dłużej. Obniżenie wielkości eksportu ropy z Iranu nie jest bowiem niespodzianką w obliczu stopniowego zmniejszania zakupów irańskiego surowca przez kolejne kraje na świecie, w tym kraje azjatyckie, będące dotychczas głównymi partnerami handlowymi Iranu.

Koniec konfliktu w Sudanie?

Presję na wzrost cen ropy zatrzymały także sobotnie informacje napływające z Afryki. Przedstawiciele Sudanu Południowego wyrazili bowiem nadzieję na zażegnanie konfliktu z Sudanem w ciągu „miesiąca lub dwóch”.

Sudan Południowy uzyskał niepodległość w lipcu 2011 r., odłączając się od Sudanu. Od tej pory oba kraje spierają się na wielu płaszczyznach – jednym z obszarów konfliktu jest kwestia wysokości opłat, jakie Sudan Południowy (niemający dostępu do morza) miałby ponosić za transport ropy naftowej ropociągiem do Port Sudan, należącego do Sudanu portu nad Morzem Czerwonym. Konflikt doprowadził do wstrzymania w styczniu br. wydobycia ropy naftowej w Sudanie Południowym o wielkości 350 tysięcy baryłek dziennie.

Gospodarka Sudanu Południowego niemal całkowicie zależna jest od produkcji ropy naftowej. Kraj ten jednak nie posiada odpowiedniej infrastruktury, umożliwiającej przerób surowca czy jego eksport (rafinerie, ropociągi, porty, itd.). Konflikt z Sudanem zmusił Południe do poszukiwania alternatywnych rozwiązań – kraj ten m.in. porozumiał się z Kenią w sprawie budowy ropociągu do miejscowości portowej Lamu (jednak zakończenie tej inwestycji prawdopodobnie przypadnie najwcześniej na 2013 r.).

Jednak w ostatnim czasie obie strony konfliktu deklarują chęć porozumienia. Prezydenci obu krajów mają zaplanowane spotkanie 3 kwietnia w Dżubie, stolicy Sudanu Południowego, na którym mają zamiar poruszyć różne do tej pory nierozwiązane kwestie.

Konflikt w Sudanie w ostatnich miesiącach pozostawał w cieniu informacji z Iranu. Rozwiązanie tej spornej kwestii jest jednak jednym z kroków pozwalających na obniżenie napięcia na światowym rynku ropy, bowiem przed wstrzymaniem produkcji ropa naftowa z Sudanu Południowego trafiała głównie do krajów Azji, a więc zbliżonych odbiorców, do których docierał surowiec z Iranu.

Shell – kłopoty z płatnością za irańską ropę

Tymczasem sankcje nałożone na Iran przez Stany Zjednoczone dają się we znaki coraz liczniejszym podmiotom. Jak podaje agencja Reuters za źródłami z branży naftowej, kłopoty z zapłatą za irańską ropę naftową ma koncern Royal Dutch Shell.

Według powyższych źródeł, Shell jest winny irańskiemu National Iranian Oil Company nawet około miliarda dolarów, co równa się czterem dużym tankowcom ropy naftowej lub około 8 milionom baryłek tego surowca. Wprawdzie na początku marca CEO spółki, Peter Voser, zadeklarował zaprzestanie importu ropy z Iranu w ciągu kilku tygodni, jednak powyższy dług Shell wynika z wcześniejszych kontraktów. Spółce zależy na wywiązaniu się ze swoich zobowiązań, aby utrzymać dobre relacje z Iranem.