Sprzedaż domów prefabrykowanych opartych na drewnianym szkielecie już lekko wzrosła, ale teraz rozwój tego małego rynku może wyhamować, podobnie jak na rynek nowych mieszkań. Wpływ na to ma zaostrzenie zasad obliczania zdolności kredytowej.
Bydgoski Hortus na przestrzeni ostatnich kilku lat budował ok. 50 domów, z czego 10 proc. w Niemczech. W tym roku może zbudować ich tylko 40. – Zainteresowanie domami jest identyczne jak w ubiegłym roku, ale brakuje ostatecznych decyzji klientów. Największy problem to kredyty. Spadła zdolność kredytowa części klientów, a część z nich kredytów nie dostaje. Niektórzy z kolei boją się na razie takich zobowiązań – mówi Ariel Janus z Hortusa.
Z podobnych powodów zwiększenia sprzedaży w tym roku nie spodziewa się Anna Kasprzak z Haas Polska.
Reklama
– Mam nadzieję, że ten rok nie będzie gorszy niż ubiegły, ale nie sądzę, że będzie lepiej – mówi DGP.
Utrzymania sprzedaży w okolicy 50 domów oczekuje Budimex Danwood. Firma w 2011 r. wybudowała w Polsce 45 domów. Dla porównania za granicą, głównie w Niemczech, aż 466. Spółka nie rezygnuje jednak z rozwoju w Polsce. Planuje m.in. rozwinięcie sieci dystrybucji.
– Szacuję, że w 2013 roku nasza sprzedaż wzrośnie do 100 domów – mówi Jarosław Jurak, prezes Budimeksu Danwood.
W porównaniu z sąsiednimi krajami polski rynek domów gotowych wypada bardzo blado. W 2007 r., w czasie boomu na rynku nieruchomości, przybyło ok. 1100 takich budynków. W 2010 r. wybudowano u nas niecałe 1200 domów prefabrykowanych. Prognozy na 2011 r. mówiły o blisko 1300. Biorąc pod uwagę, że w ubiegłym roku indywidualni inwestorzy oddali do użytku ponad 63 tys. budynków mieszkalnych, jest to zaledwie 2 proc. rynku. To o kilka procent mniej niż w Czechach. W Niemczech rynek domów gotowych opartych na drewnianej konstrukcji to 16 proc. całego rynku domów jednorodzinnych, a w Austrii nawet 40 proc.