Duński bank centralny zwiększy płynność krajowych instytucji finansowych, oferując im w piątek trzyletnie niskooprocentowane pożyczki. Duńczycy idą śladem Europejskiego Banku Centralnego, który tym sposobem przyczynił się do zahamowania kryzysu w strefie euro.
Choć będąca poza unią walutową Dania jest w dobrej kondycji budżetowej – rentowność duńskich obligacji utrzymuje się na poziomie niemieckich – to nie można tego samego powiedzieć o jej bankach. Kłopoty zaczęły się wraz z pęknięciem bańki nieruchomościowej w 2007 r., a po tym jak na początku zeszłego roku upadł Amagerbanken – ósmy co do wielkości w kraju – pozostałe mają trudności z zaciąganiem nowych kredytów. Na dodatek rząd w Kopenhadze wcześniej niż kraje strefy euro postanowił zredukować swój udział w sektorze bankowym i w efekcie w przyszłym roku tamtejsze banki będą musiały spłacić 150 miliardów koron (20 miliardów euro) otrzymanych od państwa na początku kryzysu. Po przeprowadzonych niedawno stress testach duński bank centralny zdecydował się zastosować tę samą metodę, co EBC.
Reklama
Duńskie banki nie korzystały z kredytów EBC, bo były one przede wszystkim dla instytucji ze strefy euro, a poza tym sektor bankowy w tym kraju jest bardzo rozdrobniony i wiele instytucji działa wyłącznie na rynku lokalnym. Teraz jednak będą miały krajową wersję LTRO, na dodatek wcale nie gorszą – pożyczki będą oprocentowane jeszcze niżej, bo tylko na 0,7 proc, choć przy zmiennej stopie. Jak się szacuje, z tanich kredytów skorzysta 100 – 120 banków, które dostaną równowartość 14 – 20 miliardów euro. Podobnie jak w przypadku EBC planowana jest też druga tura – pod koniec września.