W marcu Irak sprzedał za granicę 71,8 mln baryłek, co oznacza 2317 tys. baryłek dziennie, przy średniej cenie 118 dol. Bagdad uzyskał w ten sposób niemal 8,5 mld dol. Taką informację podał w niedzielę wieczorem minister ds. ropy Asim Dżihad. Innymi słowy iracki sektor naftowy podniósł się z zapaści wywołanej wojną iracko-irańską w latach 80., wojną o Kuwejt, ONZ-owskim embargiem, inwazją wojsk USA w 2003 r. i powojennym chaosem.
W marcu 83 proc. ropy wysłano w świat przez terminale naftowe w Basrze na południu kraju, w tym przez uruchomioną 8 marca nową SPM, czyli boję załadunkową z systemem cumowania tankowców. Reszta ropy tradycyjnie trafia w świat przez rurociągi biegnące przez Kurdystan. Władze w Bagdadzie i Irbilu nieustannie spierają się jednak o podział pieniędzy z handlu ropą, najbardziej atrakcyjnego towaru eksportowego regionu. Wczoraj Kurdystan wstrzymał tranzyt czarnego surowca. Jak twierdzą regionalne władze, rząd centralny od maja nie uiścił stosownych opłat. Minister finansów w rządzie centralnym Rafija al-Isawi obiecuje z kolei, że rachunki zostaną wkrótce zapłacone, a Kurdów oskarża o zaniżanie dostaw ropy wydobywanej na kontrolowanych przez nich terenach.
Reklama
Arabsko-kurdyjskie przepychanki zachęcają Bagdad do rozbudowy infrastruktury naftowej na krótkiej, liczącej 58 km linii brzegowej. Dzięki wzrostowi możliwości eksportowej Irak zamierza też rozpisać kolejne przetargi na poszukiwania złóż naftowych i gazowych. Najbliższy zostanie rozstrzygnięty w maju. Od momentu obalenia Saddama Husajna wydano już 15 licencji poszukiwawczych. Iracką ropę wydobywa 13 zagranicznych koncernów, w tym kilka pochodzących z państw, które ostro sprzeciwiały się interwencji w Iraku. Wśród nich są m.in. rosyjskie Gazprom i Łukoil, chiński CNPC i francuski Total. Irak dysponuje piątymi na świecie rezerwami ropy.