Holendrzy, Francuzi, Niemcy czy Brytyjczycy już dawno doszli do wniosku, że zakup auta dla urzędnika za gotówkę jest bez sensu. Taniej, a przede wszystkim praktyczniej jest wynająć samochód. W takiej opcji urzędnik musi tylko pamiętać o tym, by zatankować paliwo. Za resztę odpowiada firma wynajmująca.
Takie podejście jest u nas sporadyczne. Zazwyczaj kończy się na rozważaniach. – Zastanawiamy się nad skorzystaniem w przyszłości z innych form pozyskiwania floty samochodowej, w tym m.in. z leasingu – przyznaje Paweł Wiśniewski z Ministerstwa Sportu i Turystyki.

>>> Czytaj też:Polska cyfrowa: e-państwo nie nadąża za e-biznesem

Ministerstwo Finansów też rozważa taką alternatywę. MON tłumaczy, że szef resortu jeszcze nie zatwierdził planu zakupu nowych aut. Przyznaje jednak, że w razie podjęcia decyzji o zastąpieniu części najbardziej wyeksploatowanych pojazdów urząd rozważy różne możliwości pozyskiwania aut służbowych, m.in. w drodze leasingu lub wynajmu długookresowego.
Reklama
Z długoterminowej umowy użyczenia korzystają tylko Ministerstwo Środowiska i resort skarbu państwa. – W 2010 r. podpisaliśmy umowę najmu długoterminowego 18 samochodów osobowych. Był to pierwszy w historii administracji centralnej przetarg na najem pojazdów, a jego efektem jest znaczne ograniczenie kosztów – mówi Magdalena Kobos, rzeczniczka Ministerstwa Skarbu Państwa.
Z 18 wynajmowanych pojazdów 6 użytkowanych jest w centrali MSP, a 12 w delegaturach terenowych MSP. Resort płaci stały miesięczny czynsz w wysokości 17,85 tys. zł brutto. W przeliczeniu na jeden pojazd daje to 2975 zł miesięcznie.
Według dilerów te dwa przypadki to zdecydowanie za mało. – W krajach wysoko rozwiniętych wynajem pojazdów przez administrację publiczną ma zdecydowanie bardziej powszechny charakter, a wypożyczalnie prześcigają się w oferowaniu coraz atrakcyjniejszych warunków najmu – mówi Roman Świderski, ekspert wynajmu średnioterminowego w firmie Express należącej do Polskiej Grupy Dealerów, największego sprzedawcy aut w kraju.
Jak twierdzi Świderski, urząd może wynająć pojazd klasy średniej kompaktowej już w cenie 1350 zł netto miesięcznie. Przy tym zapewni sobie nie tylko swobodę w zakresie czasu najmu, ale przede wszystkim przewidywalność kosztów eksploatacji.
Potwierdza to Magdalena Kobos z MSP. – Kwota czynszu zawiera wartość wszystkich usług oraz kosztów związanych z użytkowaniem przekazanych pojazdów, tj. opłaty rejestracyjne, ubezpieczenia, koszty przeglądów okresowych, usług serwisowych i czynności konserwacyjnych, cyklicznych wymian opon, oleju podczas okresowych przeglądów, a nawet piór wycieraczek – wylicza przedstawicielka resortu.
Ponadto resort ma zapewnione wszelkie naprawy, zarówno usterek, jak i uszkodzeń powstałych w trakcie eksploatacji, o ile nie powstały z przyczyn leżących po stronie ministerstwa. Wszystko to od sierpnia 2010 r. do końca 2011 r. kosztowało 260 tys. zł brutto. Gdyby w resorcie kupowali samochody za gotówkę, starczyłoby ledwie na dwie limuzyny.
Eksperci podkreślają, że taka formuła uwalnia budżety urzędów od typowej dla eksploatacji pojazdu impulsowości wydatków. Nie trzeba szukać pilnie środków np. na zakup opon. Korzyści jest znacznie więcej. Nie do przecenienia jest argument o nieponoszeniu jednorazowego wydatku na zakup samochodu. Ponadto wynajmujący nie musi się martwić, ile uda mu się odzyskać pieniędzy przy późniejszej odsprzedaży auta. Każdy wie, że z czasem auta tracą na wartości, ale nie sposób ustalić jej precyzyjnie za trzy, cztery lata. Przy wynajmie tego problemu nie ma, a zaplanowanie budżetu w urzędzie jest przez to łatwiejsze.
Na Zachodzie wypożyczalnie prześcigają się w ofertach najmu dla administracji.