"Początek dzisiejszej sesji na krajowym rynku walutowym rozpoczął się od przetestowania przez pary złotowe istotnych poziomów wsparcia. Cena dolara obniżyła się do poziomu 3,40 zł, zaś euro potaniało do wartości 4,3430 zł. Aprecjacja rodzimej waluty nie trwała jednak długo. Nie najlepszy sentyment na rynkach globalnych oraz osuwający się eurodolar sprawił, że ceny zagranicznych walut znów ruszyły ku północy. Początkowo tempo wzrostów nie było duże, przyspieszenie nastąpiło dopiero po doniesieniach z Hiszpanii" - poinformował analityk FMCM Michał Mąkosa.

Według niego nieznaczne ograniczenie deprecjacji złotego wpłynęła wypowiedź wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego.

"Witold Koziński stwierdził, że NBP jest gotowy przeciwdziałać nadmiernemu osłabieniu złotego i dużym wahaniom jego kursu. Ta wypowiedź nie dała jednak większego efektu. Na zatrzymanie wzrostów i cofnięcie pozwoliło dopiero odbicie na eurodolarze. Dzięki temu kursy par złotowych powróciły w obszar porannej zmienności, gdzie starały się pozostawać w końcówce sesji londyńskiej, jednak niestabilne zachowanie się eurodolara utrudniało ustabilizowanie sytuacji na rodzimym rynku" - podsumował analityk. W czwartek ok. godz. 16:40 za jedno euro płacono 4,3472 zł a za dolara 3,4179 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,2699. W czwartek ok. godz. 9:30 za jedno euro płacono 4,3441 zł a za dolara 3,4159 zł. Kurs euro/dolar wynosił 1,2719. W środę, ok. godz. 17:10 jedno euro kosztowało 4,3421 zł, a dolar 3,4105 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,2718.