Donald Tusk w roli głównego sojusznika Angeli Merkel w walce o uzdrowienie unijnych finansów publicznych? Taką rolę dla polskiego premiera widzi „The Wall Street Journal”.
Jednak interesy Polski nie zawsze są zbieżne z Niemcami. A nasz kraj wciąż gra w innej lidze niż dotychczasowy główny partner Berlina – Francja. Zdaniem amerykańskiego dziennika niemiecka kanclerz potrzebuje wsparcia Polski, bo Francois Hollande ma zupełnie inną koncepcję na ratowanie Europy niż Merkel. A żaden inny duży kraj Wspólnoty nie może Francuzów zastąpić: zadłużone Włochy i Hiszpania wspierają „francuską agendę wzrostu”, a bojkotując pakt fiskalny, brytyjski premier David Cameron pokazał, że nie zamierza angażować się w ratowanie strefy euro.
Większości polskich ekonomistów rzeczywiście bardziej podoba się niemiecki pomysł na rozwiązanie kryzysu od tego, co lansuje Paryż. – Cięcie nadmiernych wydatków daje lepszy efekt dla wzrostu niż podnoszenie podatków. Te kraje, które jak Niemcy dobrze przygotowały się do unii walutowej, odniosły z niej korzyści, a te, które tego nie zrobiły, poniosły klęskę. To nie euro jest problemem – mówił w ubiegłym tygodniu w trakcie seminarium w Schwerinie Leszek Balcerowicz.
Także Daniel Gros, dyrektor brukselskiego Centrum Europejskich Analiz Politycznych (CEPS), uważa, że w polskim interesie jest wsparcie niemieckiej agendy. – Gdyby koncepcja Hollande’a z emisją euroobligacji się powiodła, któregoś dnia Polska musiałaby zapłacić za dług Hiszpanii i Włoch. Dla kraju, który ma stosunkowo niski dług, francuski pomysł na przełamanie kryzysu nie jest atrakcyjny – mówi DGP Gros.
Ale na drodze do powstania niemiecko-polskiego duetu są też przeszkody. Jedną z nich są negocjacje nad nowym budżetem Unii na lata 2014 – 2020. Pytany o to, czy Niemcy poprą utrzymanie obecnego poziomu funduszy strukturalnych dla Polski, wiceminister finansów Steffen Kampeter powiedział DGP: – Punktem wyjścia jest dla nas ograniczenie całego budżetu Unii. Kiedy wszyscy oszczędzają, oszczędzać musi także Bruksela. Zdaniem Daniela Grosa w strategicznej dla Polski sprawie otwarcia unijnego rynku usług naszym sojusznikiem powinni być Cameron i premier Włoch Mario Monti.
– W tym punkcie Merkel nie robi nic, a więc działa wbrew polskim interesom – wskazuje Gros. W przeszłości Polska już kilkakrotnie stawiała na uprzywilejowane partnerstwo w jednym z krajów zachodnich, na czym nie zawsze dobrze wychodziła. W marcu 2003 r. nasz kraj przyłączył się do amerykańskiej interwencji z Iraku, co spowodowało ochłodzenie stosunków z Niemcami i Francją. Wbrew obietnicom Waszyngtonu Polska ani nie odniosła znaczących korzyści gospodarczych z tego powodu, ani nie doczekała się zniesienia wiz. Później partnerstwo z Francją miało nam zapewnić sowite subwencje dla wsi, jednak do dziś proporcjonalnie polscy rolnicy otrzymują dużo mniejsze dopłaty niż francuscy.
Z kolei bliska współpraca z Wielką Brytanią została w 2006 r. zahamowana, bo Londyn chce maksymalnie ograniczyć unijny budżet. Dla budowy strategicznego sojuszu z Niemcami największym problemem jest jednak to, że Polska ma zbyt mały potencjał, aby zastąpić Francję. – Nie łudźmy się: gramy w innej lidze – mówi DGP doradca premiera Tuska prof. Witold Orłowski. A Gros sprawę stawia jeszcze dosadniej: – Gdy idzie o ratowanie strefy euro, Polska się nie liczy.