W Mongolii, którą natura obdarzyła licznymi bogactwami naturalnymi, panuje atmosfera gorączki złota. Do Ułan Bator ściągają górnicy, bankierzy i prawnicy.
John Finigan, hiperoptymista, który kieruje mongolskim Golomt Bank, wskazuje przykład Kataru, którego gospodarka w 1995 roku była warta 8 mld dol. Dziś produkt krajowy brutto wynosi tam 174 mld dol. , a wskaźnik dochodu na głowę mieszkańca, drugi na świecie – 98 tys. dol.
Dlaczego, pyta Finigan, w Mongolii nie miałoby być tak samo? Jej 10 największych kopalni zawiera surowce naturalne warte 2,75 bln dol., co z każdego obywatela Mongolii – a jest ich 2,7 mln – czyniłoby milionera. Mongolia ma zasoby węgla, miedzi, złota, pierwiastków ziem rzadkich i uranu, które wystarczą na dziesięciolecia.
Aspiracje te są godne podziwu, ale nie można też wykluczyć, że Mongolia stanie się drugą Nigerią. Bo są przynajmniej cztery rzeczy, na które powinna uważać: praworządność, sprawiedliwość, zarządzanie gospodarką i strategia geopolityczna.
Reklama
Od czasu zerwania więzów z Rosją w 1992 roku Mongolia stała się dość dobrze funkcjonującą demokracją. Wybory prezydenckie i parlamentarne odbywają się regularnie i tylko raz doszło podczas nich do aktów przemocy. Dziewięćdziesiąt pięć procent Mongołów potrafi czytać i pisać. Mongolia ma też zaskakująco dużą kadrę technokratów wyedukowanych za granicą.
Jednak rośnie korupcja. W rankingu Transparency International kraj spadł na 120. miejsce. Zakładając więc, że politycy nie rozkradną złóż, trzeba zdecydować, jak podzielić się dochodem z nich z cudzoziemcami, którzy mają kapitał i know-how. Wyzwaniem będzie też podział pieniędzy wśród samych Mongołów.
Politycy rozsądnie mówią o inwestowaniu w edukację, infrastrukturę i szkolenie pracowników. Chcą odkładać pieniądze w funduszu stabilizacyjnym i w państwowym funduszu inwestycyjnym. Będą musieli zrobić o wiele więcej. W ciągu niespełna dekady populacja Ułan Bator wzrosła do 1,2 mln. Mordercze zimy przeganiają ze stepów koczowników, przyciąga ich miasto i perspektywa wielkich pieniędzy. Jednak około 500 tys. z nich żyje w jurtach, bez podstawowych urządzeń sanitarnych.
Kolejne wyzwanie to zarządzanie polityką makroekonomiczną. W 2010 roku mongolski togrog był najsilniejszą walutą świata, co nie pomagało eksporterom. Wsparcia wymaga rolnictwo. I wreszcie mamy geopolitykę – sąsiedztwo Rosji i Chin. Obawy o zakusy terytorialne Chin już utrudniły budowę linii kolejowej potrzebnej do eksportu węgla.