Dąbrowski powiedział PAP w piątek, że 997, 998 czy 999 to nasze krajowe numery, obcokrajowcy nie są do nich przyzwyczajeni. Natomiast znają numer alarmowy 112 i to z niego będą korzystać w razie nagłych zdarzeń. Dlatego jego obsada zostanie podwojona - podkreślił.

"Mamy osoby, które znają języki obce, główne europejskie - angielski, rosyjski, francuski, hiszpański - ale też również kilka innych" - dodał Dąbrowski.

"Nowi pracownicy zostali zatrudnieni według nowych, znacznie wyższych wymogów" - zaznaczył dyrektor. Podkreślił, że w przyszłości planowana jest taka zmiana pracy operatorów, by zamiast jedynie przyjmować zgłoszenie i przełączać do konkretnej służby, sami przygotowywali podstawowe informacje o zgłoszeniu i przekazywali je dalej.

"W obecnym systemie, to bardzo wstępne rozpoznanie zdarzenia czy zagrożenia, z powodu którego dzwoni zgłaszający i przełączenie rozmów" - tłumaczył. "Docelowo będzie to wywiad z osobą potrzebującą pomocy, podczas którego operator wypełni notatkę dla odpowiedniej służby, by nie tracić czasu reakcji. Nie będzie potrzeby powtórnego przekazywania podstawowych informacji - jak adres czy nazwisko oraz okoliczności zdarzenia" - tłumaczył.

Reklama

Dąbrowski podkreślił, że podczas Euro będą normalnie działać polskie numery alarmowe - 999 do pogotowia ratunkowego, 998 do straży pożarnej i 997 do policji. "Numer do policji to obecnie w zasadzie połączenie do centrum operacyjnego 112, ale również straż pożarna nieco zwiększy obsadę operatorów swojego telefonu alarmowego" - zaznaczył.

Dąbrowski brał w piątek udział w seminarium dla studentów Uniwersytetu Warszawskiego na temat problemów bezpieczeństwa podczas Euro 2012, zorganizowanym przez Ośrodek Analiz Politologicznych UW.

112 to międzynarodowy numer alarmowy, stosowany w UE i w wielu krajach świata.