Banki Centralne wypychają z rynku prywatnych inwestorów w poszukiwaniu amerykańskich dolarów i windują popyt na zieloną walutę. Nie przeszkadza im nawet fakt, że Rezerwa Federalna rozważa luzowanie ilościowe (dodrukowanie waluty).

W drugim kwartale ubiegłego roku udział dolara w globalnych rezerwach spadł do najniższego poziomu wszech czasów - do 60,5 proc. W grudniu wzrósł o 1,6 punktów procentowych do poziomu 62,1 proc., jak pokazują ostatnie dane Międzynarodowego Funduszu Monetarnego.

Amerykański bank szacuje, że obecnie na rynku popyt sektora prywatnego na amerykańską walutę przewyższył podaż o 2 bln USD – tak wynika z danych na temat przepływów inwestycyjnych. Morgan Stanley prognozuje również, że w 2012 roku dolar zyska 8,2 proc., czyli najwięcej od 7 lat.

Fed od 2008 roku wyprodukował łącznie ponad 2 bln USD w różnych programach stymulowania gospodarki, jednak deficyt dolara pogłębia się z powodu kryzysu w Europie. Od końca kwietnia kurs dolara umocnił się o 3,5 proc. w stosunku do koszyka najczęściej kupowanych walut.

Reklama

W tym samym czasie rynki spekulują, że na spotkaniu w tym tygodniu Fed będzie rozważać przedsięwzięcie środków, podobnych do tych które doprowadziły do osłabienia waluty w przeszłości.

„Rynek często zakłada, że to ludzie przetrzymują dolary, ale większość z nich jest w posiadaniu banków centralnych, które niechętnie się wycofują.”, powiedział Ian Stannard, dyrektor strategii walutowej w Morgan Stanley w Londynie w wywiadzie 13 czerwca. „Zostaje nam tylko sektor prywatny, który nie ma wystarczających ilości (…). W otoczeniu, w którym widać globalne spowolnienie, dolar będzie mieć silne wsparcie”.

ikona lupy />
Banknowy japońśkiego jena i amerykańskiego dolara / Bloomberg / Tomohiro Ohsumi