W piątek ministrowie finansów krajów strefy euro zaakceptowali warunki pożyczki w wysokości do 100 mld EUR, która ma być przeznaczona na dokapitalizowanie hiszpańskich banków.

Niemniej jednak, dokładna wysokość pożyczki ma być ustalona dopiero we wrześniu. Aby można było precyzyjnie stwierdzić, ile pieniędzy ten kraj potrzebuje, Hiszpania musi bowiem przeprowadzić audyt w sektorze bankowym tego kraju, który może być utrudniony ze względu na duży udział w bilansach banków kredytów hipotecznych o wątpliwej jakości.

Tymczasem sama Hiszpania uruchomiła wewnętrzny mechanizm pomocy dla regionów znajdujących się w najgorszej sytuacji finansowej. Już w piątek o wsparcie zawnioskowała Walencja, a na rynku krążą spekulacje, że w kolejce po rządową pomoc ustawią się także regiony: Murcja, Wyspy Kanaryjskie, Kastylia-La Mancha i być może także Andaluzja.

W weekend przypomniały o sobie także kłopoty zadłużeniowe w Grecji – wszystko to za sprawą niedzielnej informacji z tygodnika „Der Spiegel”, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie ma zamiaru dalej uczestniczyć w programach pomocy finansowej dla Grecji. Niemieckie czasopismo podało także, że jest w zasadzie przesądzone, że Grecja nie zdoła ograniczyć zadłużenia do ustalonego poziomu 120% PKB do 2020 r. Wynika to przede wszystkim z opóźnień we wprowadzaniu planów naprawczych w różnych dziedzinach gospodarki. Tydzień wcześniej niemiecka gazeta „Rheinische Post” podała, że Grecja zalega z 210 z 300 planowanych przedsięwzięć oszczędnościowych, w tym z planami prywatyzacyjnymi i zwalczaniem uchylania się od płacenia podatków.

Reklama

Powyższe informacje sprawiają, że w Europie maleje tolerancja dla dalszej pomocy finansowej dla Grecji. Najbliższa misja troiki (złożonej z ekspertów MFW, Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego) jest zaplanowana na najbliższy wtorek – od jej rezultatów zależeć będzie decyzja o ewentualnym wypłaceniu Grecji kolejnej transzy pomocy finansowej.

Nieustające zamieszanie wokół podupadających budżetów Grecji i Hiszpanii przyczynia się do presji na spadek wartości wspólnej europejskiej waluty. Notowania EUR/USD znajdują się obecnie poniżej poziomu 1,21, co oznacza najniższą wartość euro względem dolara od ponad 2 lat (a dokładniej – od pierwszej połowy czerwca 2010 r.). Dopóki kłopoty zadłużeniowe będą ciążyć gospodarce europejskiej (a końca takiej sytuacji nie widać), to euro będzie pod presją podaży. Obecnie najbliższe poziomy wsparcia to psychologiczny rejon 1,20 oraz minimum z 2010 r. w okolicach 1,1877.

Tymczasem notowania EUR/JPY spadły poniżej dotychczasowego tegorocznego minimum (z 1 czerwca), znajdującego się w rejonie 95,50. Obecnie kurs euro względem japońskiego jena zszedł poniżej 95, do najniższego poziomu od listopada 2000 r. Do minimów sprzed 12 lat trochę jednak brakuje – znajdują się one bowiem tuż poniżej 89 pkt.