Arabia Saudyjska – największy na świecie eksporter ropy naftowej – może do 2030 r. stać się jej importerem, wynika z analizy Citigroup. Przyczyni się do tego przede wszystkim ogromne marnotrawstwo surowca.
Obecnie kraj ten produkuje 11,1 mln baryłek dziennie (13 proc. światowej podaży), z czego 7,7 mln baryłek, czyli 70 proc., idzie na eksport. Pozostała część jest zużywana w kraju – i to w ogromnych ilościach. Pod względem konsumpcji ropy w przeliczeniu na jednego mieszkańca Arabia Saudyjska nie ma sobie równych w świecie. Subsydiowanie cen przez władze przyczynia się do tego, że jest ona bardzo tania i mieszkańcy nie przejmują się jej zużyciem.
Ropa i jej pochodne zaspokajają obecnie około połowy saudyjskiego zapotrzebowania na energię, które rośnie w błyskawicznym tempie, dochodząc nawet do 8 proc. w skali roku. Składa się na to po pierwsze dość szybki wzrost populacji, przekraczającej obecnie 28 mln, po drugie – jeszcze szybszy wzrost gospodarczy, który według analityków sięgnie w tym roku 5 proc. PKB. Jednak coraz większe zapotrzebowanie krajowe oznacza coraz mniejszą ilość ropy na eksport.
– Jeśli saudyjska konsumpcja ropy będzie wzrastać w tempie zwiększającego się zapotrzebowania na energię, kraj do 2030 r. może stać się importerem ropy netto – napisała analityk Citigroup Heidy Rehman.
Reklama
Dla saudyjskiej gospodarki byłaby to katastrofa, bo eksport ropy zapewnia obecnie 86 proc. dochodów kraju. Rozwiązania mogą być dwa – albo zmniejszona zostanie konsumpcja, najlepiej przez wycofanie się z subsydiowania surowca, albo rozwinięte zostaną inne źródła energii. Pierwsze jest na razie ze względów społecznych mało prawdopodobne, bo jest to jeden ze sposobów zapewniania sobie przez dynastię Saudów spokoju w kraju.
W dłuższej perspektywie jest to jednak nieuniknione – według Rehman koszt subsydiowania ropy i gazu ziemnego wyniósł w zeszłym roku 80 mld dol., a wraz ze wzrostem konsumpcji krajowej będzie tylko rósł. Arabia Saudyjska planuje zatem zwiększyć wydobycie gazu ziemnego (całość jego wykorzystywana jest na potrzeby wewnętrzne) i przymierza się do rozwoju energetyki jądrowej. Ale lepszym rozwiązaniem zdaniem ekspertów byłaby budowa paneli na pustyni i pozyskiwanie energii słonecznej. Z tym że na razie to również jest w fazie planów.