Pytaniem nie jest już, czy Hiszpania wystąpi do o pomoc finansową, lecz kiedy to nastąpi. Według źródeł, na które powołuje się Reuters, rząd w Madrycie może się o to zwrócić już w ten weekend. Stałaby się tym samym pierwszym dużym państwem Unii, które w ten sposób ratuje się przed niewypłacalnością. Będzie to test dla nowo tworzonych unijnych mechanizmów ratunkowych.
Sprawa pomocy finansowej nie zależy jednak tylko od Hiszpanów. Premier Mariano Rajoy w niedawnym wywiadzie dla „The Wall Street Journal” powiedział, że muszą być spełnione trzy warunki. Po pierwsze Hiszpania musi naprawdę potrzebować tych pieniędzy. Po drugie musi mieć pewność, że wszyscy się na to zgodzą. Po trzecie warunki muszą być akceptowalne. To, że taka konieczność będzie, jest coraz bardziej oczywiste – Hiszpania prawdopodobnie nie zdoła w tym roku zmniejszyć deficytu budżetowego do 6,3 proc. PKB (choć i tak początkowo celem było 5,3 proc.), na dodatek w tym miesiącu musi wykupić obligację na sumę 29 miliardów euro. Także trzecia sprawa nie powinna być problemem – rząd Rajoya w ramach przedstawionego w zeszłym tygodniu projektu budżetu na przyszły rok zapowiedział już tyle drastycznych oszczędności, że Unii trudno narzucić kolejne. Poza tym, mając na uwadze doświadczenia z Grecją, unijni politycy będą chcieli uniknąć upokarzania Hiszpanów poprzez wprowadzanie nadzorców i przejęcie kontroli nad budżetem.
Najbardziej wątpliwa jest sprawa druga, bo przeciwne ratowaniu Hiszpanii są Niemcy, tym bardziej że zaledwie w czerwcu pożyczyły 100 miliardów euro na wsparcie sektora bankowego. Kanclerz Angela Merkel wolałaby, aby ewentualna pomoc finansowa dla Hiszpanii, Cypru oraz zwiększenie jej dla Grecji było głosowane w Bundestagu łącznie, a nie każda z nich oddzielnie, bo i tak zarówno parlamentarzyści, jak i niemiecka opinia publiczna są coraz bardziej niechętni dalszej pomocy. Z kolei na to, by Hiszpania wystąpiła o pomoc – i to jak najszybciej – naciskają Włochy i Francja, które liczą, że uspokoi to sytuację i zapobiegnie rozlaniu się kryzysu na kolejne państwa. W szczególności tyczy się to Włoch, które są typowane jako następny kandydat do pomocy.
Rajoy chciałby natomiast przeciągnąć sprawę, przynajmniej do czasu zaplanowanych na 21 października wyborów regionalnych w Kraju Basków i jego rodzinnej Galicji. Wystąpienie o pomoc finansową pogorszy wynik jego Partii Ludowej. Nie powinien tego robić przed 25 listopada, gdy odbędą się wybory w Katalonii, które mogą się stać nieformalnym referendum w sprawie odłączenia się od Hiszpanii.
Pozostaje jeszcze kwestia, ile miałaby ta pomoc wynosić. Według szacunków analityków Madryt może potrzebować 350 – 450 mld euro, co wyczerpałoby większość środków nowo tworzonego Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego.