Nawet 10 mln dol. dziennie mogą tracić linie lotnicze z powodu odwołanych rejsów w Stanach Zjednoczonych w związku z huraganem Sandy. Rejsy do Nowego Jorku odwołał także polski narodowy przewoźnik PLL LOT.

"Tylko przez trzy lotniska aglomeracji nowojorskiej dziennie przewija się średnio ponad 250 tys. pasażerów. Nietrudno więc oszacować jakie skutki będzie miała ponad dwudniowa przerwa w operacjach lotniczych. Szczególnie dotkliwie będą to odczuwać pasażerowie lotów międzykontynentalnych, gdzie liczba miejsc jest ograniczona" - powiedział we wtorek PAP ekspert rynku lotniczego Krzysztof Moczulski z portalu lotnictwo.net.pl.

Wyjaśnił, że części pasażerów, którym nie udało się odlecieć w poniedziałek, loty zaproponowano dopiero 5 listopada.

"We wtorek sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Oznacza to problem nie tylko dla pasażerów, ale także dla linii lotniczej. Każdy odwołany lot to nie tylko utracone zyski dla przewoźników, to także m.in. konieczność znalezienia nowego terminu lotu dla pasażerów z odwołanych rejsów. Dla przewoźników oznacza to, w zależności od wielkości samolotu, koszty rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów za każdy odwołany rejs" - powiedział. Dodał, że huragan Sandy, jako okoliczność nadzwyczajna, wyłącza przewoźnika z obowiązku wypłacenia odszkodowania przewidzianego w rozporządzeniu unijnym.

Jak poinformował we wtorek CNN, wszystkie wtorkowe loty do Nowego Jorku odwołały m.in. australijskie linie Qantas, Korean Airlines czy japoński przewoźnik JAL. Natomiast przewoźnik z Hongkongu - Cathay Pacific - zapowiedział, że odwołuje także rejsy do Nowego Jorku zaplanowane na środę. "Może to zająć trochę czasu, zanim na lotnisko Johna F. Kennedy'ego będzie ponownie w pełni funkcjonalne. Będziemy się starali przywrócić loty jak najszybciej, ale może to potrwać dłużej, niż oczekiwano" - poinformował Cathay Pacific na swojej stronie internetowej.

Reklama

Loty odwołały również europejskie linie, np. jak Air France, Lufthansa, Aer Lingus. Rejsy wstrzymały również: Turkish Airlines, a także Qatar Airways i linie Emirates - te ostatnie przeprosiły na swojej stronie internetowej za utrudnienia.

Przewoźnicy zaznaczają, że bezpieczeństwo pasażerów i załogi jest dla linii priorytetem.

We wtorek z londyńskiego lotniska Heathrow znaczną część swoich rejsów na Wschodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych odwołały linie British Airways i Virgin.

Jak informuje na swojej stronie internetowej gazeta The Independent, Bristish Airways odwołał z Londynu wszystkie loty do i z Nowego Jorku, Newark, Baltimore i Filadelfii.

Linia Virgin poinformowała, że odwołała we wtorek również wszystkie swoje rejsy do Nowego Jorku i Newarku. Przewoźnik wznowił loty do Waszyngtonu i Bostonu.

Cytowana przez The Independent rzeczniczka Virgin powiedziała, że linia jest "w kontakcie z władzami lokalnymi w celu oceny sytuacji i zminimalizowania utrudnień, jakich doświadczają pasażerowie".

Według gazety również amerykańscy przewoźnicy np. American Airlines, Delta i US Airways odwołali do Londynu swojej wtorkowe loty.

Telwizja CNN zwróciła uwagę, że Sandy zmusiła amerykańskie linie lotnicze do odwołania tysięcy krajowych lotów - American Airlines odwołały loty na Wschodnie Wybrzeże, choć w innych częściach kraju funkcjonują normalnie. United Airlines między niedzielą i środą uziemią łącznie około 3,7 tys. lotów, a Delta zapowiedziała, że anulowane zostały wszystkie loty z Waszyngton do Bostonu, oraz z Nowego Jorku i Filadelfii.

Huragan Sandy w poniedziałek zaatakował Wschodnie Wybrzeże USA. W następstwie ulew i powodzi po przejściu cyklonu Sandy śmierć poniosło co najmniej 17 osób w siedmiu stanach. Bez prądu są miliony Amerykanów.