Jak ocenia pan rynek firm zewnętrznych świadczących usługi dla górnictwa?
Zacznę od tego, że destrukcja polskiego górnictwa odbywała się w kilku obszarach. Pierwszy to była likwidacja szkolnictwa górniczego, drugi – wolna amerykanka w handlu węglem, a trzeci to blokada cen węgla. Wśród kolejnych należy wymienić politykę kadrową opartą na kryterium niekompetencji oraz bardzo dotkliwą dla górnictwa likwidację zaplecza wykonawstwa inwestycyjnego i firm specjalistycznych.
Upadły potężne firmy z bogatym wyposażeniem i bardzo silne kadrowo, bez których nie ma szans na odtwarzanie potencjału inwestycyjnego w górnictwie. Na szczęście część z nich podążyła drogą prywatyzacji, jak na przykład fabryki maszyn i urządzeń górniczych – i przetrwała. Część miała z kolei szczęście do silnych osobowości swoich liderów. I też dzięki temu zdołały przetrwać. Natomiast sporo firm, zwłaszcza tych, które powstały na bazie dawnych przedsiębiorstw robót górniczych – mających przed laty nawet status zakładów górniczych, co było ważne dla uprawnień emerytalnych ich pracowników – nie przetrwało na skutek niewypłacalności sektora węgla kamiennego.
Ale wystarczy dziś popatrzeć na informacje o przetargach publikowane w gazetach, by przekonać się, jak wiele do zrobienia mają firmy zewnętrzne świadczące usługi dla górnictwa. Oczywiście absurdem jest kierowanie do nich ofert na prowadzenie ścian w kopalniach, bo to jest wyłącznie zajęcie dla kopalni. Ale jest całe spektrum zleceń, które muszą wykonywać specjaliści, których w kopalniach już nie ma. A zatem bardzo dobrze, że takie firmy są.
Reklama
Ostatnio częste są narzekania na poziom usług świadczonych przez firmy zewnętrzne.
Selekcja tych firm musi się odbywać w oparciu o kryterium ich kompetencji, a nie zaoferowanej ceny. Tu najwięcej do powiedzenia mają władze górnicze w postaci urzędów górniczych i zarządy spółek węglowych, tudzież kopalń, które najczęściej wiedzą, czego chcą. A same często są związane niedorzecznym kryterium najniższej ceny.
Otoczenie każdego przemysłu jakoś funkcjonuje. Na przykład w przemyśle samochodowym potężne koncerny motoryzacyjne są tylko montowniami części wykonanych u swoich podwykonawców. Tym samym nie widzę powodu, by się tego wstydzić w górnictwie.
Czy rynek firm zewnętrznych w Polsce nie jest zbyt mały?
Jeśli uwierzymy w perspektywy polskiego węgla, to zauważymy, że rynek firm zewnętrznych jest zbyt płytki na potrzeby sektora węglowego. Wystarczy, by spółki węglowe zadbały o swoją płynność finansową, a wtedy zaplecze będzie miało co robić, a spółki węglowe będą miały kim robić. I o to przecież chodzi.