W Parlamencie Europejskim w Brukseli rozpoczęło się we wtorek spotkanie 15 państw-przyjaciół polityki spójności. Ws. unijnego budżetu ich stanowisko jest bliskie PE.

To bezprecedensowe, że spotykają się właśnie w PE - mówił przed spotkaniem szef PE Martin Schulz.

Pomysłodawcami spotkania są wspólnie premierzy Polski i Portugalii, a jego współgospodarzem jest właśnie przewodniczący Parlamentu Europejskiego.

"15 państw, w tym Polska i Portugalia, ma stanowisko bardzo bliskie stanowisku PE. To bezprecedensowe, że 15 szefów rządów spotyka się w siedzibie PE, a nie w Radzie UE" - powiedział dziennikarzom Schulz, mówiąc o pobliskim gmachu, gdzie na co dzień obradują unijne instytucje złożone z rządów albo przywódców państw członkowskich.

Reklama

Oprócz Schulza w spotkaniu bierze też udział szef Komisji Europejskiej Jose Barroso.

Spotkanie ma zademonstrować siłę obrońców polityki spójności, stanowiącej około 40 proc. unijnego budżetu, przed szczytem UE ws. kolejnego wieloletniego budżetu UE na lata 2014-20. "W spotkaniu bierze udział 11 premierów, 4 przedstawicieli rządów i Chorwacja. Mają poprzeć silną politykę spójności" - napisał na Tweeterze Schulz.

Szef PE pytany przez dziennikarzy o szanse porozumienia na przyszłotygodniowym szczycie UE 22-23 listopada przyznał, że są one w tym momencie słabe. "To nie PE i KE nie mogą znaleźć porozumienia, ale kraje członkowskie. 27 przywódców państw UE jest w tej chwili w całkowitej niezgodzie, więc w tym momencie nie może być porozumienia. Z naszego (PE) powodu nie będzie porażki" - powiedział.

Wskazał, że to Wielka Brytania zajmuje najbardziej skrajne stanowisko spośród płatników netto domagając się "zamrożenia" budżetu w realnych liczbach, czyli nawet bez uwzględnienia inflacji. "To by oznaczało cięcia o 14 proc.! (w stosunku do budżetu na lata 2007-13)" - powiedział. Czyli budżet w wysokości 886 mld euro na siedem lat.

KE zaproponowała w czerwcu ubiegłego roku budżet, który zakłada wydatki UE na lata 2014-20 w wysokości 1033 mld euro w tzw. zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach. Dla płatników netto takich jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Holandia to za dużo, domagają się więc cięć, argumentując, że w czasach kryzysu także budżet unijny musi być bardziej oszczędny. Ale płatnicy netto różnią się w skali swych postulatów: Niemcy i Francja domagały się dotychczas cięć w wysokości około 100 mld euro, a Wielka Brytania nawet do 180-200 mld euro.

"KE chce budżetu w wysokości 1,1 proc. PKB. Niemcy i inni płatnicy netto chcą 1 proc. PKB UE. Oznacza to różnicę między 133 a 138 mld rocznie (przez siedem lat). Czyli walczymy o 5 mld euro rocznie. Musimy spotkać się gdzieś pośrodku" - powiedział Schulz.

Także zdaniem europosła Jacka Saryusz-Wolskiego (PO) są małe szanse na porozumienie budżetowe 27 państw.

"Na dziś wszystko wskazuje na to, że może być prowizorium budżetowe" - powiedział PAP. Zgodnie z traktatem UE w przypadku braku porozumienia budżet UE na 2014 opierałby się na budżecie UE z 2013 roku powiększonego o wskaźnik inflacji. Dokładnie oznacza to, że każda polityka unijna będzie finansowana miesięcznie w wysokości maksymalnie 1/12 budżetu na rok poprzedni plus inflacja.

Saryusz-Wolski zwrócił uwagę, że dla Polski ta sytuacja może być lepsza niż propozycja brytyjska, by zamrozić unijny budżet. Jego zdaniem wynik negocjacji budżetowych będzie w dużym stopniu zależny od tego, "czy uda się do końca zachować spójność państw przyjaciół polityki spójności".

Tymczasem ostatnia propozycja budżetowa prezydencji cypryjskiej niesie ryzyko podzielenia krajów spójności. Cypr zaproponował cięcia w budżecie w wysokości minimum 50 mld euro w stosunku do wyjściowej propozycji KE, w tym w polityce spójności. Ale dla krajów spójności zwłaszcza z południa Europy, które dotknęła w ostatnim kryzysie recesja (jak Portugalia czy Grecja), Cypr zaproponował zwiększenie tych funduszy. A dla państw, które odnotowują wzrost gospodarczy, co dotyczy głównie krajów z Europy Wschodniej i Środkowej, jak Polska i Słowacja, Cypr zaproponował cięcia.

Gdyby propozycja cypryjska została przyjęta przez państwa i Parlament Europejski, Polska mogłaby stracić ok. 4,3 mld euro w samych funduszach spójności. To w efekcie zmniejszyłoby polską kopertę do poniżej 73 mld euro z polityki spójności.