Polska argumentuje, że umowę należy widzieć w kontekście wieloletniej współpracy z całą Ukrainą, nie tylko z obecnym rządem. Za podpisaniem jest też m.in. Cypr.

"Jesteśmy przekonani, że podpisanie umowy stowarzyszeniowej jest niezbędnym krokiem do dalszego zbliżania Ukrainy do Polski i do Europy. Polska i Europa powinna zdecydować się na podpisanie pomimo rozmaitych wątpliwość, które w Europie się pojawiają. Musimy pamiętać, że jest to sygnał dla całego społeczeństwa ukraińskiego - tego, które głosowało za opozycją i tego, które głosowało za elitami obecnie sprawującymi władzę" - powiedział dziennikarzom w Brukseli wiceminister w MSZ Jerzy Pomianowski, który reprezentował w poniedziałek Polskę na posiedzeniu szefów dyplomacji "27".

Pomianowski przekonywał, że umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą "to porozumienie, które idzie w lata, a zatem na lata definiuje sposób funkcjonowania pomiędzy Europą a Ukrainą".

"I z tej perspektywy nie należy tego widzieć tylko w kontekście konkretnego obecnego rządu, ale współpracy z całym społeczeństwem ukraińskim" - dodał.

Reklama

Umowę stowarzyszeniową oraz o pogłębionym handlu między Ukrainą a UE parafowano w marcu po trwających od 2007 r. negocjacjach. Data podpisania i ratyfikacji dokumentu jest dotąd nieznana. UE odkłada ją ze względu na pogorszenie się na Ukrainie sytuacji w zakresie przestrzegania prawa, w tym politycznie umotywowane - w ocenie Brukseli - skazanie w ubiegłym roku byłej premier i liderki opozycji Julii Tymoszenko na siedem lat więzienia.

Pomianowski wyraził nadzieję, że polski głos na temat konieczności współpracy z Ukrainą, "nawet taką Ukrainą, z jaką mamy dziś do czynienia", podzielą w poniedziałek inne kraje UE. "Musimy do tego przekonywać wiele państw europejskich, które podnoszą rozmaite wątpliwości. Co do daty (podpisania umowy stowarzyszeniowej), to nie chcę definiować, że konieczny jest szczyt UE-Ukraina. Być może są inne możliwości - np. zbliżająca się prezydencja litewska (w drugiej połowie 2013 roku - PAP) i szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie" - powiedział Pomianowski.

Także zdaniem Cypru, UE powinna podpisać umowę stowarzyszeniową z Kijowem. "Uważamy, że Ukraina poczyniła postępy w demokratycznym procesie; mieliśmy bardzo dobrą wizytę prezydenta Ukrainy niedawno i uważamy, że powinniśmy wpierać demokratyczny proces" - powiedziała PAP szefowa cypryjskiej dyplomacji Erato Kozaku Markulis. Zastrzegła jednak, że nie jest to stanowisko cypryjskiej prezydencji w UE, ale "narodowe" stanowisko Cypru.

Sytuacja na Ukrainie w kontekście ostatnich wyborów parlamentarnych 28 października była jednym z punktów poniedziałkowego posiedzenia ministrów spraw zagranicznych w Brukseli. Prowadząca obrady szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton nie zaplanowała jednak podjęcia w poniedziałek żadnej decyzji ani przyjęcia pisemnej deklaracji ws. Ukrainy - to ma nastąpić na posiedzeniu ministrów w grudniu.

W wyborach parlamentarnych 28 października zwyciężyła rządząca Partia Regionów prezydenta Janukowycza. Opozycja oskarża Centralną Komisję Wyborczą o "kradzież głosów opozycyjnych kandydatów" w okręgach jednomandatowych.

W komunikacie z 12 listopada szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i komisarz ds. rozszerzenia i polityki sąsiedztwa Sztefan Fuele wyrazili zaniepokojenie przebiegiem procesu powyborczego na Ukrainie. Wskazali na jego nieprawidłowości, w tym opóźnienia w liczeniu głosów i brak przejrzystości w komisjach wyborczych.

Ponadto UE jak dotąd nie wyznaczyła daty kolejnego szczytu UE-Ukraina, jaki od 15 lat odbywa się co roku na przemian na Ukrainie i w UE. Ostatni odbył się w grudniu 2011 roku w Kijowie. W tym roku organizatorem szczytu powinna być UE, więc to Bruksela powinna też wyznaczyć jego datę. Ambasador Ukrainy przy UE Konstantin Jelisiejew wyraził w piątek żal, że UE wciąż nie wyznaczyła daty szczytu. Źródła bliskie Ashton powiedziały PAP w poniedziałek, że oczekują, że szczyt UE-Ukraina odbędzie się "na początku przyszłego roku", ale decyzja jeszcze nie została podjęta.