– Gdy 20 lat temu wprowadzaliśmy na polski rynek ubezpieczenia dla menedżerów zasiadających we władzach spółki, były one postrzegane jako coś egzotycznego – wyjaśnia Adam Gmurczyk, kierownik ds. oceny ryzyka w AIG. – Od tego czasu świadomość ryzyka i ochrony, jaką dają tego typu polisy, sukcesywnie rosła.
Żadna z trzech firm oferujących u nas polisy D&O (ang. Directors & Officers) – PZU, Allianz i AIG – nie chce ujawniać, ile ich udało im się sprzedać. Ostatnia firma mówi jednak, że obecnie ma niemal dwa razy więcej klientów niż w 2006 r.
Polisa D&O chroni firmę i osoby zajmujące w niej kierownicze stanowiska przed roszczeniami akcjonariuszy lub udziałowców, a także osób trzecich poszkodowanych wskutek podjętych złych decyzji.
– Standardowe polisy OC pokrywają w zasadzie jedynie koszty obrony oraz ewentualne odszkodowania. Ubezpieczenie D&O zapewnia szerszy zakres świadczeń, obejmujący m.in. koszty obrony dobrego imienia, koszty uzyskania poręczenia majątkowego czy wsparcia – wyjaśnia Aleksander Chmiel z STBU Brokerzy Ubezpieczeniowi.
Reklama
– Do niedawna polisy D&O były bardziej popularne w dużych spółkach oraz tych notowanych na giełdzie – wylicza Gmurczyk. – Teraz zyskują popularność także wśród małych i średniej wielkości przedsiębiorstw, i to jest zjawisko nowe – dodaje.
– Szacuje się, że na rynku corocznie zawiera się kilka tysięcy umów ubezpieczenia D&O – wyjaśnia Aleksander Chmiel. – W większości są to jednak ubezpieczenia na stosunkowo niskie sumy gwarancyjne, do kilku milionów złotych – dodaje.
Ekspert wyjaśnia, że suma ubezpieczenia w każdym wypadku ustalana jest indywidualnie. Zazwyczaj im większa spółka, tym wyższa suma gwarancyjna. W polskich towarzystwach wartość sum ubezpieczenia standardowo zawiera się w przedziale od kilkudziesięciu tysięcy do kilku milionów złotych. Stawki przy tego rodzaju polisach to zazwyczaj 1–3 tys. zł za każdy milion sumy gwarancyjnej i 4–8 tys. zł w przypadku podwyższonego ryzyka roszczeń.
Polis opiewających na kilkadziesiąt lub kilkaset milionów złotych jest niewiele. Przy tym nie tylko ubezpieczyciele, ale i firmy – nabywcy ubezpieczeń D&O – nie chwalą się zwykle zawieraniem takich kontraktów. Głośnym wyjątkiem była informacja o wykupieniu kosztem 3,5 mln zł takich polis dla dwóch członków zarządu PBG – firmy budowlanej, obecnie w upadłości układowej. W przypadku PBG – zdaniem ekspertów – mogło chodzić o sumę gwarancyjną opiewającą na kilkadziesiąt milionów złotych.