Jej przywódca, konserwatywny Shinzo Abe 26 grudnia ma być zaprzysiężony jako premier.

W zapowiedzianej już koalicji z partią Nowe Komeito PLD będzie dysponowała w izbie niższej większością ponad dwóch trzecich, umożliwiającą uchylanie decyzji izby wyższej. W niedzielę, zaraz po zamknięciu lokali wyborczych, przedstawiciele PLD nie wykluczali też współpracy z Partia Odnowy Japonii, założoną przez burmistrza Osaki Toru Hashimoto, a kierowaną przez byłego gubernatora Tokio Shintaro Ishiharę.

Wygrana PLD oznacza, jak pisze Reuters, że Japonia będzie miała rząd zajmujący twarde stanowisko w sporach terytorialnych z Chinami i Koreą Południową, opowiadający się za pronuklearną polityką energetyczną mimo ubiegłorocznej katastrofy w Fukushimie, za potencjalnie ryzykowną polityką zwiększania podaży pieniądza przez bank centralny w ramach tzw. luzowania ilościowego (ang. Quantitative Easing) oraz za wielkimi wydatkami budżetowymi, co ma umożliwić uporanie się z deflacją i osłabić kurs jena.

Shinzo Abe, który był już premierem przez rok, do września 2007 roku (zrezygnował wtedy z przyczyn zdrowotnych) zapowiedział, że kiedy sformuje gabinet, poleci swoim ministrom przygotowanie wspólnego oświadczenia z Bank of Japan (bankiem centralnym), określającego docelową inflację na poziomie 2 proc. Obecnie w borykającej się z deflacją Japonii cel inflacyjny to 1 proc.

Reklama

Agencja KYODO zwraca uwagę, że - zdaniem części ekspertów - w obecnej sytuacji gospodarczej Japonii 2-procentowa inflacja oznaczałaby ostry wzrost cen żywności i energii. KYODO wskazuje też, że szef Bank of Japan Masaaki Shirakawa jest przeciwnikiem 2-procentowego celu inflacyjnego. Jego zdaniem do przezwyciężenia deflacji konieczne są reformy strukturalne i deregulacja, bowiem samo luzowanie ilościowe nie wystarczy.

W czasie kampanii wyborczej Abe wzywał Bank of Japan do nieograniczonego luzowania ilościowego i obiecywał znaczny wzrost wydatków budżetowych, by wyprowadzić gospodarkę japońską - trzecią gospodarkę świata - z czwartej recesji od 2000 roku.

"Bardzo rzadko zdarza się, żeby polityka monetarna była w centrum uwagi w wyborach; nasz pogląd na te sprawy zyskał mocne poparcie opinii publicznej" - powiedział Abe na pierwszej konferencji prasowej po wyborach i dodał: "Mam nadzieję, że Bank of Japan weźmie to pod uwagę".

Agencja KYODO przewiduje, że nowy rząd szybko uchwali dodatkowy budżet wysokości do 10 bilionów jenów (120 mld USD) i sfinansuje go z obligacji.

Istotnym tematem kampanii wyborczej był też wzrost napięcia w sporze terytorialnym Japonii z Chinami, którego przedmiotem są wyspy Senkaku (chińska nazwa: Diaoyu) na Morzy Wschodniochińskim. Abe podkreślał, że nie ma cienia wątpliwości, iż te niezamieszkane wyspy (w rejonie których znajdują się podmorskie złoża ropy i gazu) są terytorium japońskim i że w tek kwestii "nie ma miejsca na negocjacje". Takie samo stanowisko zajmuje w sporze z Koreą Południową o wyspy Takeshima (nazwa angielska Liancourt Rocks, nazwa koreańska Dokdo) na Morzu Japońskim.

Zarazem szef PLD zapowiedział, że będzie "wytrwale" pracował nad poprawą stosunków z Pekinem. "Chociaż obecna sytuacja nie pozwala japońskiemu premierowi na wizytę w Chinach, bądź na niezwłoczne (japońsko-chińskie) rozmowy na szczycie, zamierzam konsekwentnie zabiegać o kontynuację dialogu z Chinami" - oświadczył.

Shinzo Abe, który w 2006 roku został najmłodszym premierem w powojennej historii Japonii, jest synem zmarłego w 1991 roku polityka Shintaro Abe, który w latach 80. piastował różne teki ministerialne, w tym tekę ministra spraw zagranicznych. Opowiada się za zacieśnieniem sojuszu Japonii z USA, a także za rewizją narzuconej przez nie pacyfistycznej konstytucji japońskiej, aby Japonia mogła odgrywać większą rolę w sprawach globalnego bezpieczeństwa, a konkretnie - by jej siły mogły uczestniczyć w kolektywnej samoobronie, bądź przyjść z pomocą sojusznikowi, który zostałby zaatakowany. Należy do konserwatywnego obozu, który uważa, że Japonia przesadziła z przeprosinami za swą wojenną przeszłość. Jego plany są obserwowane z wielką nieufnością zwłaszcza w Pekinie i Seulu.

Po wyborach Abe zapowiedział już, że pod koniec stycznia lub na początku lutego chciałby się spotkać z prezydentem USA Barackiem Obamą i że spotkanie to ma służyć umocnieniu sojuszu między obu krajami.

Rządząca od trzech lat Partia Demokratyczna (PD) poniosła w niedzielę wyborczą klęskę. Wyborcy wystawili jej rachunek za niespełnione obietnice, przeforsowanie niepopularnej ustawy o podwojeniu podatku obrotowego i - zdaniem wielu - nie dość sprawne zajęcie się sytuacją po katastrofie w Fukushimie. Ustępujący premier Yoshihiko Noda wyciągnął już konsekwencje z porażki i złożył funkcję szefa PD.