Bałtycka Elektrownia Jądrowa ulokowana tuż przy granicy z Litwą już powstaje. Siłownię o mocy 2300 MW buduje rosyjski Rosatom, a decyzję o rozpoczęciu prac wydał rozporządzeniem Władimir Putin. Prąd z pierwszego reaktora ma popłynąć w 2017 r.
Rosjanie stawiają elektrownię, aby zapewniać bezpieczeństwo energetyczne dla obwodu kaliningradzkiego, ale do realizacji celu wystarczy zaledwie trzecia część wytwarzanego tam prądu. Resztę zamierzają eksportować – przede wszystkim do Polski, Niemiec i na Litwę. Na razie jednak, z powodu braku mostów energetycznych, nie ma jak. A ich budowy nie planują ani Polska, ani Litwa.
– Rozmawiałem z prezesem polskiego operatora systemu przesyłowego o naszej współpracy – powiedział Boris Mekhanoshin, dyrektor spraw międzynarodowych Operatora Systemu Zjednoczenia Systemu Energetycznego (SO UPS), podczas piątkowej konferencji Power Ring. Jej patronem medialnym był DGP. SO UPS to rosyjski odpowiednik PSE Operator, spółki zarządzającej energetycznymi autostradami w Polsce. Mekhanoshin zapewniał, że dzięki budowie połączenia energetycznego z Kaliningradem polscy odbiorcy będą mogli liczyć na energię w konkurencyjnej cenie.
Problem w tym, że budowę większej elektrowni jądrowej nad Bałtykiem planuje PGE. I już dziś z powodu spadku zapotrzebowania na energię oraz wysokich kosztów inwestycji spółka zastanawia się nad opłacalnością tego projektu. Między innymi z tego powodu Polska przychylniej patrzy na rozwijanie energetycznych połączeń z sąsiadami, ale za południową granicą. Ireneusz Łazor, prezes Towarowej Giełdy Energii, powiedział w piątek PAP, że na początku przyszłego roku podpisane będą umowy w sprawie utworzenia wspólnego rynku energii z Czechami, Węgrami i Słowacją poprzez mechanizm market coupling. Pierwsze rozmowy z czeską giełdą na temat połączenia rynków ruszyły w marcu 2011 r.
Reklama
Market coupling to połączenie mocy dostępnych na krajowych rynkach w jeden zintegrowany system oraz przepływy oparte na różnicach cen na współpracujących giełdach energii. Od dwóch lat taki mechanizm połączył TGE i skandynawską Nord Pool Spot. Energia przesyłana jest kablem ułożonym na dnie Bałtyku. Kolejnym etapem będzie połączenie z rynkami zachodnimi.
Rosjan to nie zraża. Choć Boris Mekhanoshin zastrzegał, że polityka nie powinna wpływać na żadną aktywność biznesową, to przyznał, że nawet brak połączeń z Litwą i Polską nie stanie na przeszkodzie w eksporcie rosyjskiej energii na Zachód.