Co prawda, kraj mógłby wtedy korzystać z benefitów wspólnego rynku na podobnych zasadach jak Norwegia czy Szwajcaria, jednak – co mocno podkreślił konserwatywny premier – nie będzie miał wtedy prawa głosu. A ciężko sobie wyobrazić, że Brytyjczycy będą należeć do jakiejkolwiek struktury, w której inni narzucają im swoje rozwiązania.

Propozycje Camerona są w mojej ocenie niekorzystne dla Polski. Powiedział on na wstępie, że główny cel UE – osiągnięcie pokoju – został już osiągnięty. Oczywiście jakakolwiek wojna jest dziś trudna do wyobrażenia, a Polska ma gwarancje m.in. NATO. Jednak największe gwarancje bezpieczeństwa mogą dać tylko tak silne związki ekonomiczne z krajami Zachodu, że ewentualne problemy Polski z miejsca staną się nie tylko moralnymi, ale przede wszystkim realnymi (czyli ekonomicznymi) problemami takich krajów jak Niemcy czy Wielka Brytania właśnie.

Nie można zapominać, że Polska jest krajem na dorobku, wciąż ze zbyt małym kapitałem, aby sama sprostać wyzwaniom rozwoju infrastruktury czy chociażby poszukiwaniu gazu łupkowego – nasze państwo oraz firmy są na takie „fanaberie” zbyt biedne. Dlatego napływ kapitału od naszych partnerów jest jedną z kluczowych kwestii rozwoju. A im mniejsza integracja unijna, tym mniejsza presja na to, aby pomagać takim krajom jak Polska.

Równie ważny, co napływ pieniędzy, jest import know-how, kultury pracy czy kultury wprowadzania innowacji, w czym wciąż jesteśmy najgorsi. Modernizujemy się w wielu obszarach stosunkowo szybko dzięki temu, że prawo unijne wymusza na polskich decydentach tę modernizację. Dlatego w tym miejscu zgodzę się z premierem Wielkiej Brytanii, że Unia musi pozbyć się odium biurokratycznego więzienia i wyzwolić swój potencjał spętany przez urzędnicze kajdany, bo będzie to miało zbawienny wpływ także na Polskę.

Reklama

Europa musi postawić na innowacje i dynamizm, dostosować swoją strukturę do współczesnych czasów, kiedy każdy klincz decyzyjny wiąże się z przegraną na globalnych rynkach.

Unia musi się także zdemokratyzować, co – wbrew wielu opiniom – nie musi oznaczać jeszcze większego spowolnienia w podejmowaniu decyzji. Wystarczy, że znajdziemy dla przyszłej europejskiej demokracji innowacyjny model, który pozwoli jej funkcjonować dynamicznie i sprawnie. Musimy sięgać po rozwiązania, które jeszcze w historii nie były stosowane, podobnie jak sama Unia Europejska była innowacją i dzięki temu do dziś jest wzorem dla wielu na świecie. Krótki z punktu widzenia historii wspólnoty kryzys nie może przekreślać jej dokonań i perspektyw, które w mojej opinii są bardzo dobre. Bo, tak naprawdę, tylko jako wspólnota jesteśmy w stanie konkurować na świecie z potęgami USA, Chin czy Brazylii.

Wydaje mi się, że silniejsza wspólnota to także cel Camerona, jednak obawia się on, że skostniała unijna administracja nie jest zdolna do pozytywnych i rewolucyjnych zmian. Jego obawy podziela wielu Europejczyków, dlatego bardzo dobrze się stało, że usłyszeliśmy mocne wezwanie do przemiany. Naciskajmy także na swoich reprezentantów w UE, aby takich wezwań do modernizacji nie lekceważyli, ale też aby pamiętali, że głębsza integracja (w odpowiednim czasie) leży w naszym interesie.