Sytuację mogą poprawić programy państwowe
W kredytach dla firm widać wyraźne spowolnienie dynamiki, ale ich ogólna wartość w grudniu 2012 r. była wciąż wyższa niż rok wcześniej. Nie dotyczy to jednak kredytów inwestycyjnych – tu mamy już do czynienia ze spadkami. W kredytach dla mikrofirm (zatrudniających mniej niż 10 osób) ten spadek sięgał w grudniu niemal 9 proc. i był największy od niemal dziesięciu lat. W sektorze przedsiębiorstw sytuacja jest najgorsza od połowy 2010 r., kiedy wychodziliśmy z poprzedniego spowolnienia spowodowanego wybuchem kryzysu finansowego.
– Dane potwierdzają rzeczywistość, w której jesteśmy od 1,5 roku. Skoro perspektywy całej gospodarki są niepewne, to firmy wstrzymują się z inwestycjami, co znajduje odbicie także w spadku popytu na kredyty – tłumaczy Marek Borowiec, dyrektor odpowiedzialny za centra bankowości korporacyjnej w Polskim Banku Przedsiębiorczości.
Dodaje, że w obliczu gorszej koniunktury bardziej ostrożne stały się i banki. – Wprowadziły wobec klientów wyższe wymogi: oczekują wyższych zabezpieczeń czy większego udziału własnego firmy. Wzrosły też marże kredytowe – mówi.
Reklama
– Banki są dość ostrożne, jeśli chodzi o kredytowanie przedsiębiorstw – potwierdza Dieter Lobnig, dyrektor zarządzający w departamencie bankowości inwestycyjnej i finansowania strukturalnego Banku Pekao. – Nie oznacza to jednak, że w ogóle nie chcą pożyczać. Jeśli chodzi o płynność sektora, to jest ona bardzo dobra – wskazuje.
Krótkoterminowa nadpłynność całego sektora – pieniądze ulokowane w bonach pieniężnych NBP, które teoretycznie mogłyby być zaangażowane np. w nowe kredyty – przekracza w tym roku 130 mld zł.
Perspektywy makroekonomiczne to jednak nie wszystko. – Dużych transakcji jest stosunkowo niewiele na rynku. Jest mało nowych projektów infrastrukturalnych czy znaczących transakcji fuzji i przejęć – uważa Lobnig. Z kolei Marek Borowiec podkreśla, że w kilku ostatnich latach duża część inwestycji była realizowana przez firmy przy wsparciu środków unijnych. Skoro pieniądze z dotychczasowej „perspektywy budżetowej” są na ukończeniu, to i nie ma nowych projektów i zapotrzebowania na kredyty.
Co może rozruszać akcję kredytową? Bankowcy nie ukrywają, że liczą na to, że kołem zamachowym okaże się państwo – program Inwestycje Polskie oraz gwarancje kredytowe z Banku Gospodarstwa Krajowego.
– Zarówno wśród banków, jak i np. funduszy private equity jest duże zainteresowanie finansowaniem projektów infrastrukturalnych w Polsce. Tu Inwestycje Polskie mogą pomóc, podobnie jak projekty partnerstwa publicznego realizowane np. przez samorządy – uważa Dieter Lobnig z Pekao.
W rządowym programie inwestycyjnym jednym z głównych graczy będzie państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego. Ta instytucja będzie się zajmować również udzielaniem gwarancji dla kredytów zaciąganych przez firmy w bankach komercyjnych. – Liczymy na to, że to będą wielomiliardowe kwoty – mówił niedawno DGP Dariusz Daniluk, prezes BGK.
Zdaniem Marka Borowca, popytowi firm na kredyty powinno ponadto sprzyjać obniżanie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, co przełoży się na niższe koszty obsługi zadłużenia.
Jeśli tych kilka elementów faktycznie zadziała, po stronie samych banków nie powinno być problemów z udzielaniem finansowania. Świadczy o tym to, co już teraz dzieje się na rynku kredytowym.
– Gdy idzie się do mniejszych firm, marże są niższe niż w przypadku kredytów dla dużych przedsiębiorstw. W sektorze mniejszych firm konkurencja jest większa, bo więcej banków jest zainteresowanych obsługą tego typu klientów – mówi Dieter Lobnig z Pekao.